"Zamówili autokar na godzinę 16", "Sędziemu było zimno", "Jest słoneczko, jest i grill", "Sasal i Janowski na trybunie", "Do trzech razy sztuka". O tym wszystkim, a także innych ciekawych aspektach wokół meczu Orzeł - Radomiak możecie przeczytać w naszym telegraficznym podsumowaniu spotkania 24. kolejki III ligi, który został rozegrany w minioną niedzielę na stadionie przy ulicy Struga 63 w Radomiu. Tym razem działo się wyjątkowo dużo.
Zamówili autokar na godzinę 16
Trener Orła Józef Antoniak tuż po spotkaniu rzecz jasna nie był zadowolony z wyniku, ale nie krył również zdenerwowania z innego powodu. Otóż zawodnicy z Wierzbicy dość późno dotarli na obiekty przy Struga, bowiem autokar który miał ich przywieźć do Radomia został zamówiony na godzinę... 16:00.
Sędziemu było zimno
Ponad 30 stopni Celsjusza na termometrze to najwyraźniej dla sędziego Piotra Kędzierskiego z Płocka jeszcze zbyt mało by odziewać krótki rękach. Arbiter niedzielnego meczu na rozgrzewkę wybiegł w przyciągającym słońce czarnym ortalionie.
Jest słoneczko, jest i grill
Po raz pierwszy w tym roku w czasie meczu Radomiaka na stadionie przy Struga można było skosztować kiełbaski z grilla. Jeszcze przed spotkaniem do stanowiska z grillem ustawiła się długa kolejka chętnych.
Sasal i Janowski na trybunie
Na trybunie VIP można było dostrzec trenerów: Marcina Sasala, który nie tak dawno został zwolniony z Pogoni Szczecin, a także Dariusza Janowskiego, który wspólnie z Mieczysławem Broniszewskim prowadził II-ligowego Radomiaka. Sasal uciął sobie krótką pogawędkę z kontuzjowanym Łukaszem Szarym. Panowie znają się z pracy w Mazowszu Grójec.
Do trzech razy sztuka
Aż trzykrotnie zmieniano arbitra meczu Orzeł - Radomiakiem. Początkowo do sędziowania wyznaczony był Marcin Słupiński z Sieradza, w czwartek zdecydowano, że mecz poprowadzi Tomasz Czajkowski z Warszawy, a na Struga w końcu zawitał Piotr Kędzierski z Płocka. Co ciekawe arbiter ten sędziował w ubiegłym tygodniu wyjazdowy mecz Orła z Sokołem i za tydzień po raz trzeci z rzędu ma rozstrzygać w pojedynku Orła, tym razem na własnym boisku z Ursusem Warszawa.
Minuta ciszy dla ŚP Stanisława Popławskiego
Spotkanie Orła z Radomiakiem poprzedziła minuta ciszy upamiętniająca zmarłego w minionym tygodniu byłego piłkarza i wielkiego kibica Radomiaka Stanisława Popławskiego.
Rzut karny nie taki prosty
O tym, że skuteczne wykonanie rzutu karnego nie jest wcale takie proste przekonał się jeden z kibiców Radomiaka, który w przerwie meczu brał udział w konkursie jedenastek. Strzelający sympatyk miał problem nie tyle z pokonaniem Piotra Banasiaka, co przede wszystkim z czystym trafieniem w piłkę. Chyba wpływ na dyspozycję kibica miał lejący się z nieba żar.
Zmiana w przerwie
W przerwie meczu na stanowisku spikera nastąpiła zmiana. Marka Nowaka zastąpił odpowiedzialny za nagłośnienie przedstawiciel MOSiR-u Edward Giza. Ciekawe czy ktoś się zorientował, gdy ten po bramkach dla zielonych w podobnym stylu co etatowy spiker Radomiaka pytał o nazwisko strzelca?
Oryginalna radość Wnuka i Charzewskiego
Po drugim trafieniu Kacpra Wnuka, które było w sumie trzecim golem dla Radomiaka w tym spotkaniu, strzelec gola wraz z asystującym Piotrem Charzewskim w bardzo oryginalny sposób celebrowali radość ze zdobytej bramki. Musimy przyznać, że takiego sposobu wyrażania radości po golu na stadionach jeszcze nie widzieliśmy.
Czarnecki upolował grilla
W 80. minucie Paweł Czarnecki z Orła zdecydował się na strzał z dystansu, ale zamiast trafić co najmniej w światło bramki, posłał futbolówkę centralnie w stojącego pod ogrodzeniem grilla na którym smażyły się kiełbaski. Całe szczęście, że była to już końcówka spotkania, to i pewnie kiełbas na ruszcie nie było dużo.
Meksykańska fala
Przy wyniku 3:0 dobre humory nie opuszczały zgromadzonych na trybunach kibiców Radomiaka, którzy w pewnym momencie postanowili wystartować Meksykańską falę.
Charzewski jak Żewłakow
Po końcowym gwizdku sędziego z udającym się do kibiców Radomiaka by podziękować za doping Piotrem Charzewskim zmierzała także jego mała pociecha. Podobną sceną można było oglądać po finałowym meczu Pucharu Polski, kiedy to ze swoim dzieckiem po boisku spacerował obrońca Legii Warszawa Michał Żewłakow.
Zmiana kodu - piątka z przodu
Wygrywając z Orłem Wierzbica piłkarze Radomiaka odnieśli czternaste zwycięstwo w sezonie i dzięki temu jako pierwsi w swojej grupie III ligi przekroczyli granicę 50 punktów. W innych grupach tylko liderzy grup pomorsko-zachodniopomorskiej (Kotwica Kołobrzeg) i kujawsko-pomorsko-wielkopolskiej (Lech Rypin) osiągnęli już podobny pułap.