Prezydentów, premierów i polityków rozlicza się z wypełnienia przedwyborczych obietnic. Trenerzy natomiast odpowiadają za wyniki drużyny, którą prowadzą. Trzy porażki Radomiaka sprawiają, że przypadającej na dziś "studniówce" Mariusza Kurasa na Struga nie towarzyszą zbyt wesołe nastroje.
Na zaufanie w Pogoni Szczecin 41-letni szkoleniowiec pracował przez ponad 20 lat. 18. sezonów gry w barwach portowców, a następnie niezbyt długa kariera trenerska, w której jednak poprowadził zespół do wicemistrzostwa Polski, sprawiają, że do dziś w mieście Gryfa podejmowany jest z honorami. W Radomiu jednak furory zrobić mu się jeszcze nie udało. I wydaje się, że będzie o nią niezwykle trudno, chociaż dopóki piłka w grze...
1 stycznia, gdy Kuras oficjalnie objął stanowisko pierwszego trenera zielonych, drużyna prowadzona przez Mieczysława Broniszewskiego dosłownie przestała istnieć. Wszak z klubu z różnych powodów odeszło aż dziesięciu piłkarzy, z których większość stanowiła o sile ekipy ze Struga w rundzie jesiennej. Na nowego trenera czekało więc trudne zadanie, aby w przeciągu trzech miesięcy zbudować zespół, który będzie godnie reprezentować Radom na zapleczu Orange Ekstraklasy.
Kurasowi w tym zadaniu mieli pomóc m.in. Jano Frohlich, Robert Kolendowicz czy Paweł Drumlak zgłaszający akces do gry w Radomiaku. Ze spektakularnych transferów jednak nic nie wyszło. Na Struga trafili za to zawodnicy, którzy swoją postawą mieli sprawić, że znakiem firmowym zielonych będzie nieustępliwa walka o każdy centymetr boiska. I o ile potyczka z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski potwierdziła te zapowiedzi, dwa następne pojedynki znacznie je nadszarpnęły. Dwie kuriozalnie stracone bramki, i to w przeciągu kilkudziesięciu sekund, zszokowały nie tylko mnie. Od tego momentu po prostu nie mogliśmy się zebrać - wspomina przegrany 1:3 pojedynek zielonych z Jagiellonią Białystok. Trener przekonuje jednak, że ani psychicznie, ani tym bardziej motorycznie jego ekipa nie odstaje od rywali. Brakuje jej tylko korzystnych wyników. Sęk w tym, że chociaż zieloni z "Jagą" toczyli wyrównany bój, nie uniknęli rażących błędów, które zawodowcom przytrafiać się nie powinny.
Prawdziwe wydaje się także stwierdzenie, że zespół nie skonsolidował się jeszcze na tyle, aby grać na odpowiednio wysokim poziomie. Nie jest to jednak wina trenera. Aby zespół się zgrał, potrzeba czasu. Wielokrotnie w trakcie mojej kariery przekonałem się, że w niektórych przypadkach trwa to nawet sześć miesięcy - tłumaczy jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy występujących obecnie na Struga Rafał Piętka. Okazji do zgrywania się zieloni będą mieli teraz co niemiara, gdyż od jutra wejdą w trzydniowy cykl meczowy. I nieważny będzie styl jaki zaprezentujemy, ale jak największa zdobycz punktowa - powtarza szkoleniowiec.
A wszyscy, którzy mają na uwadze dobro Radomiaka, życzą Kurasowi, aby jego druga "setka" na Struga była obchodzona hucznie. Prezes klubu Janusz Czarnecki: Wierzę, że tak będzie, gdyż trener z dnia na dzień się rozkręca...