"A miało być tak pięknie, miało nie wiać w oczy nam, i ociekać szczęściem, miało być sto lat! sto lat!" - refren piosenki zespołu Happysad jak ulał pasuje do sytuacji Radomiaka w zmierzającym ku końcowi jubileuszowym roku 2010. Nie było awansu, nie było udanej rundy jesiennej, z finansowania klubu wycofał się Mirosław Hernik, Radomiak został bez trenera Grzegorza Wesołowskiego, a kto wie czy nie zostanie bez większości piłkarzy. Wszyscy ci, którym dobro Radomiaka nie jest obojętne z pewnością nie tak wyobrażali sobie ten szczególny rok. W tym momencie na usta ciśnie się pytanie od którego nie da się uciec, co dalej?
Do wspomnianych na wstępnie tematów dotyczących braku czerwcowego awansu do II ligi, który miał być głównym punktem obchodów 100-lecia naszego klubu czy kiepskiej rundy jesiennej bieżącego sezonu w wykonaniu zespołu walczącego o awans wracać nie będziemy. Zajmiemy się jedynie tym co jest teraz, a jest delikatnie mówiąc nieciekawie. O ile zmiany udziałowców w spółkach - a w tym przypadku także w klubie, bowiem Radomiak jest spółką akcyjną - to normalne i niejednokrotnie spotykane zjawiska, o tyle sposób w jakim dzieje się to w Spółce Akcyjnej Radomiak 1910 z normalnością ma niewiele wspólnego.
Posiadający większość udziałów w spółce Mirosław Hernik jest czy był w zasadzie jedynym poważnym źródłem finansowania bieżącej działalności klubu. Piszemy jedynym, bowiem przez ostatnie sezony przychody z biletów wykupowanych przez kibiców były mniejsze od kosztów poniesionych za organizację danego meczu (ochrona itd.). Wyjątkiem są tu oczywiście szlagierowe jak na czwarty poziom rozgrywkowy pojedynki z Piasecznem czy derbowy mecz z Bronią. Nie wolno zapominać o Mieście Radom, które poprzez stypendia dla zawodników w dużym stopniu odciąża budżet Radomiaka czy też innego klubu, ale Gmina udziałów w spółce nie posiada.
Wycofanie się z finansowania Radomiaka przez prezesa Hernika oznacza ni mniej ni więcej tyle, iż środków na funkcjonowanie klubu na III-ligowym poziomie - nie wchodząc w szczegóły - będzie w skali roku kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy mniej. Nie musi - ale oczywiście może - to jednak wcale oznaczać wielkiej tragedii, bowiem nie jest powiedziane, że w trwającej przerwie pomiędzy rundami nie znajdzie się człowiek, instytucja, który będzie chciał wspierać finansowo Radomiaka i kontynuować misję pt. "Awans do II ligi". Rozważanie te są czysto hipotetyczne, ale takie rozwiązanie w tak dużym mieście jakim jest Radom, z tyloma przedsiębiorcami, a zarazem sympatykami zielonych trzeba brać po uwagę. Kwestia zasadnicza, co ewentualny następca Mirosława Hernika zastanie w klubie?
Na dzień dobry trzeba by poszukać nowego szkoleniowca, bowiem z aktualnym, a co najlepsze zatrudnionym ledwo ponad miesiąc temu już się pożegnano. Trener Grzegorz Wesołowski otrzymał posadę w Radomiaku właśnie po to, by w przerwie zimowej zbudować silny zespół i na wiosnę powalczyć z zielonymi o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. Były już - choć trudno się nam przyzwyczaić - szkoleniowiec RKS-u miał plan i konkretne rozwiązania, które jeszcze kilka dni temu przedstawił prezesowi Hernikowi. Obaj panowie doszli do porozumienia w wielu kwestiach i od grudnia miała rozpocząć się budowa mocnego piłkarsko Radomiaka. Niestety plany te na nic się zdały, bowiem wespół z decyzją o wycofaniu się z Radomiaka Mirosława Hernika zakończono współpracę z trenerem Wesołowskim.
Kolejny niepokojący temat to kwestia piłkarzy. W oświadczeniu wystosowanym przez prezesa Hernika czytamy, że większość zawodników z obecnej kadry otrzyma wolną rękę w poszukiwaniu sobie nowego klubu. Mówiąc wprost Radomiak chce się pozbyć większości piłkarzy. Tylko po co i dlaczego? Drużyna - a może raczej klub, no bo ciężko mówić o drużynie kiedy nie ma w niej ani trenera ani piłkarzy - bez tych dwóch elementów w zasadzie nie ma prawa bytu w rozgrywkach ligowych. Oczywiście, zawieszenie finansowania przez Mirosława Hernika oznacza brak środków na pensje często nie tanich piłkarzy, a kadrę można wypełnić grającymi za miejskie stypendia juniorami, ale czy w tym szaleństwie jest metoda? Rozważmy jeszcze raz wariant z wejściem do spółki nowego inwestora. Nie zastanie on w klubie ani trenera ani piłkarzy gwarantujących grę w III-lidze.
Czytając oświadczenie prezesa Hernika w którym czytamy m. in.: "Chciałbym, aby Radomiak się rozwijał, zapraszam do rozmów i spotkań wszelkie osoby, które są gotowe odkupić moje udziały w spółce" i analizując decyzje towarzyszące zawieszaniu działalności w Radomiaku SA przez Mirosława Hernika mamy duże obawy i wątpliwości czy działania te posłużą rozwojowi Radomiaka czy przybiorą zupełnie inny kierunek.
Szkoda byłoby zmarnować dorobek który przez kilka ostatnich lat kiedy za sterami siedział prezes Hernik - za co szacunek i podziękowanie - poszedł na marne, bowiem jak mówi przysłowie i co zresztą pokazała historia Radomiaka zburzyć jest łatwo, ale zbudować znacznie trudniej.