Adam Bała przed meczem z Zagłębiem

Adam Bała jesienią 2004 roku przyszedł do Radomiaka Radom z Zagłębia Sosnowiec. Jutro dobrą grą chciałby przypomnieć się sosnowieckiej publiczności. Czy trener wystawi go w pierwszym składzie, okaże się dopiero przed meczem.

Tęskni pan za Sosnowcem?

- Może za samym Sosnowcem to nie bardzo, bo w Zagłębiu grałem dość krótko. Bardziej tęskni mi się za Śląskiem, domem i rodziną.

Wiosną Radomiak zremisował w Sosnowcu 1:1. Czy drużyna Zagłębia, pana zdaniem, zmieniła się znacznie od tamtej pory?

- Myślę, że Zagłębie jest słabsze, bo nie ma już w kadrze Mariusza Ujka i Tomasza Łuczywka. Ale to
nie oznacza, że jest słabe. Będzie nam bardzo ciężko zdobyć tam punkty.

Radomiak wzmocnił kadrę, a ostatnie mecze pokazują, że coś szwankuje, drużynie nie idzie. Co jest tego przyczyną?

- Nie mam pojęcia. Każdy z nas bardzo chce i nie wychodzi. Niektórzy nie mogą sobie poradzić z presją kibiców. Słabe wyniki nas przytłaczają, siadła na nas opinia publiczna i gramy jakbyśmy mieli związane nogi. Myślę, że ewentualne zwycięstwo w Sosnowcu dałoby nam wiarę w to, że Radomiak powinien od tego spotkania iść w górę tabeli.

W środowym sparingu przeciwko Pilicy w Białobrzegach zagrał pan za Aleksandra Osipowicza. Czy w sobotę również dostanie pan szansę gry od pierwszych minut?

- Jak dotąd zawsze bywało tak, że grałem w sparingach, a w meczu ligowym byłem rezerwowym. W tym przypadku chciałbym, żeby było troszeczkę inaczej, bo chcę pokazać sosnowieckiej publiczności, że potrafię grać. Ale poczekajmy na decyzję trenera.