Letnia przerwa w rozgrywkach ligowych jest zawsze odpowiednim momentem do podsumowań minionego sezonu. W związku z tym o sezonie 2009/2010 w wykonaniu Radomiaka rozmawialiśmy ze szkoleniowcem zielonych Arkadiuszem Grzybem. Zapytaliśmy trenera teamu ze Struga m. in. o przyczynę braku awansu, o plusy i minusy minionego sezonu, o przyszłość zespołu, a także o plany na okres przygotowawczy do kolejnego sezonu.
Radomiak.com.pl: Patrząc na tabelę, drugie miejsce na koniec sezonu dla nie jednego beniaminka byłoby marzeniem i nie lada sukcesem. W przypadku Radomiaka tak nie jest, bowiem cel był nieco inny...
Arkadiusz Grzyb: - Cel, czyli awans do II ligi postawiliśmy sobie przed rundą wiosenną. Przed sezonem nie było stawianego takiego celu. Przystępując do rundy rewanżowej mieliśmy siedem punktów straty do lidera, ale mimo to postawiliśmy sobie taki cel i dążyliśmy do jego realizacji. Niestety bardzo szkoda, że nie udało się go osiągnąć. Jak już wielokrotnie wspominałem zdecydowały o tym mecze u siebie z SMS Łódź, KS Piaseczno czy chociażby jesienią z Narwią Ostrołęka. Jeżeli gramy o najwyższe cele, to na własnym boisku musimy wygrywać. Zajęliśmy drugie miejsce jako beniaminek rozgrywek, a weźmy chociażby przykład Broni Radom z ubiegłego sezonu... [spadek do IV ligi po jednym sezonie przyp. red.]. Od czasu kiedy ja zostałem pierwszym trenerem, czyli od jesiennego meczu z Wartą Sieradz, drużyna przegrała jeden mecz. Uważam, że zrobiliśmy niezłą pracę w rundzie wiosennej, bo byliśmy zespołem najlepszym. Nie będę tu nic nadzwyczajnego wymyślał, bo statystki nie kłamią i to potwierdzają.
Do awansu zabrakło trzech punktów. Dla jednych dużo dla innych mało, ale czego tak na prawdę według trenera, patrząc z perspektywy zabrakło Radomiakowi by to on, a nie Nadarzyn był na koniec sezonu pierwszy w tabeli?
- Zawaliliśmy początek rundy wiosennej. Było duże ciśnienie i w tych meczach z SMS i KS Piaseczno zagraliśmy słabo. Był super doping, stadion pełen kibiców, a my nie potrafiliśmy tego przekuć na naszą stronę, żeby był to nasz atut. Chłopaki grali tak jakby mieli spętane nogi. Uważam, że nie było też zawodnika, który w takich trudniejszych momentach wziąłby ciężar gry i odpowiedzialność na siebie. Być może i to również miało wpływ na to, że nie zdobyliśmy tych punktów.
Marnym pocieszeniem jest chyba fakt, że Radomiak wiosną był zdecydowanie najlepszą drużyną i przodował we wszystkich statystykach?
- Na końcowy wynik składa się trzydzieści spotkań i każdy punkt jest tak samo ważny. Cóż z tego, że wygrywamy z Nadarzynem, jak tracimy punkty z SMS czy Włókniarzem Zelów. Punkt do punktu i kto zbierze ich najwięcej ten wygrywa ligę. Okazało się, że to Nadarzyn był skuteczniejszy i to on awansował.
Czy zgadza się trener ze stwierdzeniem, że brak awansu oznacza stracony sezon dla Radomiaka?
- Przed sezonem wśród stawianych celów nie było tak, że idziemy na awans. W rundzie jesiennej był już taki moment, że chyba mieliśmy stratę dziewięciu czy dziesięciu punktów. Jednak sytuacja tak się rozwinęła, że o ten awans postanowiliśmy powalczyć pomimo siedmiopunktowej straty. Patrząc na to z perspektywy czasu, to może niepotrzebnie pompowaliśmy ten balonik. Może byłoby lepiej, łatwiej gdybyśmy starali się dokonać tego "po cichu". To jest jednak Radomiak i zawsze jest duża presja wyniku, spore oczekiwania. Powiedziałem kiedyś w szatni zawodnikom, że jeżeli ktoś sprawdza się i radzi sobie psychicznie, to poradzi sobie także w innych klubach. Nie uważam tego sezonu za stracony. Jakby nie patrzeć drugie miejsce nie jest złym wynikiem, tym bardziej, że mamy w zespole młodych chłopaków, a wciąż brakuje ludzi doświadczonych, takich którzy grali w wyższych ligach, którzy mają inne spojrzenie na grę, inaczej myślą. Są to wszystko bardzo ważne rzeczy i decydujące w niektórych momentach.
Jakie są plusy i minusy minionego sezonu w ocenie trenera?
- Plusy to na pewno organizacja i gra w defensywie w rundzie wiosennej. Na prawdę nieźle to wyglądało o czym świadczy tylko siedem straconych bramek. Od czasu meczu pucharowego w Ciechanowie byliśmy w miarę regularni. Z meczu na mecz łapaliśmy punkty, komplety punktów. Jesienią tak nie było i na pewno też to należy zaliczyć do plusów. Patrząc na strzelców bramek, widać że była rywalizacja w drużynie. Swoje bramki dołożyli ci, którzy jesienią tyle bramek nie strzelali. Przykładem jest m. in. Szymon Kurbiel, który w meczach z Wartą i Omegą wchodzi z ławki i strzela bardzo ważne bramki, czy Piotr Kornacki. Są to ważne rzeczy dla takich młodych chłopaków i na pewno motywują ich do dalszej pracy. Plusem jest też to, że udało się zmotywować zawodników do pracy, aby widzieli możliwość rozwoju, bo przez swoją dobrą grę w przyszłości mogą trafić gdzieś wyżej. Największy minus to oczywiście brak awansu. Kolejny to postawa na wiosnę napastników. Co by nie mówić pięć strzelonych bramek to nie jest dobry wynik. Mam tu na myśli oczywiście Pawła Tarnowskiego i Krzysztofa Wierzbę. Wymagało się od nich znacznie więcej, bo przecież jesienią byli bardzo skutecznymi zawodnikami. Ich nie najlepsza postawa też mogła mieć wpływ na końcowy wynik.
Co dalej z tym zespołem? Patrząc chociażby przez pryzmat rundy wiosennej, kiedy to Radomiak grał najlepiej, drobne korekty w składzie mogą pozwolić na to, by w kolejnym sezonie skuteczniej walczyć o najwyższe cele. A może potrzebna jest rewolucja, której tak wielu się domaga?
- Wszystko zależy od tego jakie będą cele przed sezonem, a to zależy już od kierownictwa klubu. Dopiero wtedy trzeba wykonywać jakieś ruchy i działania kadrowe. Jeżeli mamy grać o awans to zespół trzeba wzmocnić. Jeżeli natomiast mamy grać o środek tabeli i promować tych młodych chłopaków, to nie musimy wcale robić wielkich transferów.
Nie da się jednak ukryć, że pewne zmiany kadrowe będą. Wiadomo już których piłkarzy nie zobaczymy w nowym sezonie na Struga?
- Piłkarze, którym kończą się kontrakty z Radomiakiem, wiadomo że w każdym momencie mogą odejść. Co do konkretnych zawodników, to nie ma jeszcze decyzji. Niektórzy piłkarze zgłaszali, że chcą spróbować swoich sił wyżej, ale zobaczmy co z tego wyjdzie. Wiele wyjaśni się po tej przerwie wakacyjnej, kiedy powrócimy do zajęć. Ja powiem tak. Jeżeli ktoś ma potencjał i predyspozycje, żeby grać w wyższej lidze i Radomiak może zarobić na tym jakieś sensowne pieniądze, przykładem jest Piotr Wlazło, to nie ma co na siłę komuś robić przeszkód.
Dopiero co zakończył się sezon, a letni okres przygotowawczy do kolejnego już tuż, tuz. Czy wszystko macie już zaplanowane?
- W piątek [tj. dziś przyp. red.] ma się wyjaśnić kwestia licencji dla Nadrzyna. Jeżeli chodzi o III ligę, to wszystko mamy zaplanowane. Rozpoczynamy zajęcia 8. lipca, sparingpartnerów też mamy już umówionych. Jeżeli ewentualnie licencji nie dostanie Nadarzyn, bo tylko wtedy możemy myśleć o II lidze, to wiadomo, że cały plan musiałby ulec zmianie, ponieważ II liga startuje już 24. lipca. Najbliższe dni dadzą odpowiedź jak to będzie.