Rozegranie wczorajszego spotkania I rundy Pucharu Polski na szczeblu Mazowsza pomiędzy Radomiakiem a Hutnikiem Warszawa do końca stało pod wielkim znakiem zapytania. Wszystko przez atak zimy, a co za tym idzie nieustannie padający śnieg, który zasypał płytę boiska na stadionie przy ulicy Struga. Na pół godziny przed rozpoczęciem meczu, który planowo miał rozpocząć się o godzinie 12:00, arbiter z Siedlec podjął decyzję, że spotkanie się odbędzie. - Nie ma lodu, więc gramy - argumentował sędzia zawodów. Po rozgrzewce i kwadransie opóźnienia piłkarze rozpoczęli bój, z którego zwycięsko wyszedł Radomiak.
Znacznie szybciej do panujących warunków dostosowali się podopieczni Zbigniewa Wachowicza. Gołym okiem można było dostrzec przewagę zielonych nad graczami Hutnika jeśli chodzi o technikę. Radomianie raz po raz znajdowali się w obrębie pola karnego golkipera gości. Doskonałą okazję po piętnastu minutach gry zmarnował Marcin Skorupski, któremu gdy miał przed sobą już tylko bramkarza rywali w ostatniej chwili odskoczyła piłka. Co się odwlecze to nie uciecze. W 35. minucie Paweł Boryczka z około 30. metrów posłał piłkę w pole karne, a ta wpadła do bramki obok próbującego interweniować Bodycha. Najwierniejsi kibice, którym nie straszny był mróz i zjawili się na Struga dopingować swój klub, by nieco się rozgrzać urządzili sobie "wojnę" na śnieżki.
Radomiak mógł podwyższyć wynik jeszcze przed przerwą, ale najpierw piłka po strzale Tarnowskiego odbiła się od słupka, a następnie po dobitce Oziewicza trafiła w poprzeczkę. Zatem 1:0 do przerwy.
Druga połowa była znacznie ciekawsza niż pierwsza i to nie tylko za sprawą kilku goli, ale również dzięki rywalizacji na trybunach, bowiem w drugiej odsłonie na stadion Radomiaka dotarli fani Hutnika.
Podobnie jak w pierwszej części gry tak i w drugiej od początku inicjatywę przejął Radomiak, lecz żadna akcja zielonych nie mogła zakończyć się trafieniem do siatki. Tymczasem dokładnie w chwili wejścia kibiców z Warszawy na obiekt przy Struga goście zdobyli wyrównującego gola. W 61. minucie Paweł Tarnowski (gracz Hutnika) z najbliższej odległości pokonała Banasiaka. Radomiak ponownie wyszedł na prowadzenie w 75. minucie kiedy podanie Łukasza Janika na bramkę zamienił Cezary Czpak. W samej końcówce spotkania wynik ustalił Damian Stencelewicz, który po akcji innego zmiennika - Krzysztofa Blanka - kropnął pod poprzeczkę nie dając szans na obronę Krystianowi Bodychowi.
Radomiak wygrał zasłużenie 3:1 i awansował do kolejnej rundy Pucharu Polski, która zostanie rozegrana na wiosnę.
2008 rok piłkarze i kibice kończą w dobrych nastrojach, bowiem był to ostatni mecz w tym roku.
Radomiak: Banasiak ? Majewski, Sikorski, Mortka, Boryczka, Skorupski (70? Blank), Tarnowski, Wlazło, Oziewicz, Czpak, Janik (87? Stenecelewicz)
Hutnik: Bodych ? Piros, Jabłoński, Goluch, Tarnowski (86? Gajewski), Florczyk, Antolak, Ogórek, Basiuk (46? Zawiślak), Sinkiewicz (46? Szala), Szymaniak (62? Izotow)
żółte kartki: Wlazło ? Szymaniak
sędziował: Paweł Jenda (Siedlce)