Finisparkiet - Radomiak, sobota godz. 14.30

Tak daleko na północ Polski Radomiak jeszcze w tym sezonie nie jechał. - Dlatego trzeba wygrać, aby droga powrotna upływała nam w dobrych humorach - zakłada trener zielonych Mieczysław Broniszewski.

Radomianie chcą odnieść zwycięstwo nie tylko dlatego, że czeka ich długa wyprawa. Przede wszystkim naprzeciwko stanie drużyna, dla której sztuka wygrywania stanowi nie lada wyzwanie. Finishparkiet Nowe Miasto Lubawskie to przecież najsłabszy zespół ligi. Na dodatek grał będzie pod ogromną presją, bo główny sponsor klubu Zygmunt Dąbrowski postawił przed piłkarzami ultimatum. Albo wygrają cztery spośród sześciu najbliższych spotkań, albo poważnie zastanowi się, czy jest sens dalszego finansowania zespołu.

- Finishparkietowi faktycznie nie idzie zbyt dobrze, ale nie możemy liczyć na słabość rywala - przestrzega Broniszewski. - Sami musimy zadbać o dyscyplinę taktyczną, konstruowanie akcji i oczywiście strzelanie bramek. Nikt za nas tego nie zrobi - podkreśla. Te słowa mówi również dlatego, że ciągle ma w pamięci bezbramkowy remis z Heko Czermno. - Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, ale jakaś zadra po tamtym spotkaniu ciągle gdzieś we mnie siedzi. A tak nasza sytuacja w tabeli wciąż nie jest różowa i w żaden sposób nie oddaje potencjału, jakim dysponujemy.

Na szczęście wiele wskazuje na to, że w Nowym Mieście Lubawskim Radomiak zagra w najsilniejszym składzie. - Dmucham na zimne, bo poprzednio też się wydawało, że będę mógł dowolnie zestawić skład, a w ostatniej chwili z trzech zawodników musiałem zrezygnować - woli nie zapeszać trener zielonych. Uśmiech pojawia się jednak na jego twarzy, gdy patrzy na zaangażowanie podczas treningu Aleksandra Osipowicza i Rafała Szweda - graczy, których choroba i kontuzja wykluczyły z ostatniego meczu. - Tylko Abel Salami narzeka na przeziębienie, a Darka Rysiewskiego nadal "ciągnie" mięsień - martwi się Broniszewski.

Tak czy inaczej, radomski szkoleniowiec będzie miał znacznie większe pole manewru niż przed pojedynkiem z Heko. Tradycyjnie nie chce zdradzać składu, ale obsadę kilku pozycji nie trudno przewidzieć. Stałe miejsce w bramce ma Tomasz Borkowski, a blok defensywny stworzą: Piotr Duda, Nikołaj Branfiłow i Zbigniew Wachowicz. Jeśli zdrowie pozwoli, jako defensywni pomocnicy zagrają też Rafał Szwed i Raimondas Vileniskis, a na środku boiska będzie miejsce dla Macieja Terleckiego. Po bogach tradycyjnie biegać będą: Jakub Cieciura i Tomasz Brzyski, a mało prawdopodobne również jest, aby skład ataku był inny niż Aleksandr Osipowicz i Abel Salami. - Kto wie? - zasępia się tymczasem Broniszewski. - Są przecież jeszcze choćby: Nenad Studen, Krzysiek Sadzawicki, Klaudiusz Ząbecki, Jacek Kacprzak i inni. Daj Boże, żeby wszyscy byli zdrowi.

Bez względu na to, kto ostatecznie wybiegnie w podstawowym składzie, Radomiak jest faworytem tego meczu i musi go wygrać. - Bezwzględnie - zaznacza Rafał Szwed. - Na wyjazdach gra się nam swobodniej, więc to kolejny argument za tym, aby wywalczyć zwycięstwo.

Tradycyjnie, zielonych wspierać będą radomscy kibice, którzy organizują wyjazd na mecz. Zbiórka chętnych w sobotę o godz. 7.30 przy stadionie Radomiaka od ul. Jordana. Koszt wyjazdy - 40 zł (30 zł przejazd i 10 zł bilet).