To jest prawda! Radomiak pokonał na wyjeździe wicelidera ekstraklasy ŁKS Łódź i po raz pierwszy w historii klubu awansował do ćwierćfinału rozgrywek o Puchar Polski
Znalezienie się w ósemce najlepszych ekip walczących o Puchar Polski, to największy sukces "zielonych" od czasu awansu zespołu w 1984 roku do I ligi. Co ciekawe, przed 22 laty trenerem drużyny był... jej obecny szkoleniowiec Józef Antoniak.
Taktyka Radomiaka od początku spotkania była bardzo czytelna. Chodziło o przyjmowanie piłkarzy aktualnego wicelidera ekstraklasy na własnej połowie i szukanie szans na zdobycie gola w kontrach. I trzeba przyznać, że misternie uknuty plan udawał się "zielonym" znakomicie. Głównie dlatego, że oddelegowanych do defensywy aż pięciu obrońców wspierało jeszcze dodatkowo trzech pomocników. Z przodu został jedynie Michał Kowalczyk, do którego z rzadka dołączał Maciej Terlecki.
Łodzianie chyba zdawali sobie sprawę, że do sforsowania będą mieli wyjątkowo zagęszczoną obronę gości, bo przy piłce przebywali niemal non stop. Umiejętnie wybijani z uderzenia nie potrafili jednak tej przewagi wykorzystać. Dość powiedzieć, że pierwszy strzał w meczu oddał zawodnik Radomiaka - Maciej Terlecki - notabene wyzywany i lżony niemiłosiernie przez łódzkich szalikowców. Gospodarze natomiast potrzebowali ponad pół godziny, aby przedrzeć się na przedpole Pawła Gałczyńskiego. Ale i w dogodnej sytuacji, po wrzutce Enfara Arifovića, Dariusz Kłus przeniósł futbolówkę wysoko nad poprzeczką.
Tuż przed przerwą stało się coś, po czym stadion na chwilę zamarł. Lewą stroną boiska, miejscowym obrońcom uciekł Krzysztof Nykiel i dośrodkował tak, że piłka przeleciała obok kilku graczy, aby trafić pod nogi Terleckiego. Ten nie namyślając się wcale wpakował piłkę do siatki i za chwilę utonął w objęciach szczęśliwych kolegów. - Cieszę się, że mogłem przyczynić się do historycznego sukcesu Radomiaka w Pucharze Polski - nie ukrywał radości Terlecki. - Z drugiej strony zupełnie nie rozumiem wrogości tutejszych kibiców, bo przecież przed laty dla ŁKS-u zostawiałem zdrowie na boisku i strzelałem bramki.
W drugiej połowie, ŁKS już prawie nie schodził z połowy Radomiaka. Długimi momentami, spotkanie przypominało oblężenie Częstochowy, ale podobnie jak przed laty Polacy pod wodzą księdza Kordeckiego, tak teraz "zieloni" przetrzymali napór przeciwnika. Sensacyjne zwycięstwo Radomiaka stało się faktem!
- Radomiak wygrał zasłużenie, bo wykazał więcej determinacji i woli walki - podsumował były reprezentacyjny obrońca ŁKS-u Tomasz Hajto.
ŁKS Łódź: Wyparło - Przybyszewski, Cerić, Hajto, Mysona (73' Kmiecik) - Madej, Kłus, Kowalski (46' Jikia), Niżnik - Kolendowicz (63' Kęska), Arifović
Radomiak Radom: Gałczyński - Skórnicki, Lewandowski, Michalski, Pacan, Wachowicz - Błażejewski (90' Kaczmarek), Kacprzak, Nykiel, Terlecki - Kowalczyk (89' Dukalski)
żółte kartki: Kłus, Jikia, Niżnik - Lewandowski
sędziował: Krzysztof Słupik (Tarnów)
widzów: 3000