Jerzy Engel jr. (szkoleniowiec Radomiaka): Oczywiście jestem zadowolony ze zwycięstwa. Graliśmy z outsiderem i innego wyniku sobie nie wyobrażaliśmy. Przede wszystkim zadowolony jestem z tego, że wyciągnęliśmy wnioski z ostatniego meczu i nie zlekceważyliśmy przeciwnika. Na pierwszą połowę wyszliśmy z pełną mobilizacją i koncentracją. Wynik 3:0 do przerwy to chyba najmniejszym wymiar kary. Po przerwie rozluźnienie, które można było przewidzieć, bo widziałem reakcje zawodników w szatni, ale dostaliśmy szybką nauczkę - stracona bramka. Mogliśmy zachować czyste konto, ale do końca meczu stworzyliśmy jeszcze kilka dobrych sytuacji i udało się strzelić czwartą bramkę.
Dzisiaj zdecydowanie ćwiczyliśmy atak pozycyjny. Przeciwnik cały czas się bronił i nie gra się wtedy łatwo, ale stworzyliśmy dużo dobrych sytuacji. Szczególnie pierwsza połowa była bardzo udana. Druga trochę słabsza, ale w drugiej połowie daliśmy pograć zawodnikom, którzy mniej grają. Przede wszystkim Trzaskalskiemu, który do tej pory w ogóle nie grał. Jest on już gotowy do gry, ale jeszcze nie jest w pełni formy.
Strzeliliśmy Orłowi cztery bramki. Nie często się zdarza, żeby tej drużynie strzelano cztery bramki. Oczywiście mogliśmy zdobyć ich nawet dziesięć, ale piłka nożna to nie hokej. Tutaj gra się, aby wygrywać i dlatego lepiej rozłożyć te bramki na zwycięstwa w kolejnych meczach. My dzisiaj byliśmy zdecydowanie lepsi i wygraliśmy.
Korzystając z okazji chciałbym zdementować pogłoski, że zawodnicy mają ultimatum, że muszą wygrać do końca rundy wszystkie mecze, bo w przeciwnym razie zostaną wobec nich wyciągnięte jakieś konsekwencje. Jest to zupełna bzdura. Plan dla tych chłopaków jest na trzy lata i w ciągu tych trzech lat mają awansować. Wszyscy o tym zapominają kiedy wygramy jeden czy dwa mecze, więc ja zawsze studzę te zapały. Dzisiaj gdybyśmy wykorzystali więcej sytuacji i wygrali bardzo wysoko to pewnie znowu niektórym by się zagotowały głowy. Wygraliśmy 4:1, co i tak jest dobrym wynikiem.