Od jakiegoś czasu Radomiak ma spory problem ze skutecznością. Głównie dlatego, że bramki zdobywają wszyscy tylko nie napastnicy. W sobotnim spotkaniu z Zawiszą Bydgoszcz gola dla ?zielonych? uzyskał Zbigniew Wachowicz.
Blokada w napadzie
To prawda, że w przerwie zimowej doszło w Radomiaku do prawdziwej rewolucji kadrowej i z dawnych napastników nie został praktycznie żaden. Nie zmienia to jednak faktu, że ?zieloni? znów mają problemy ze sforsowaniem defensywy rywala. Napastnicy ulegli jakiejś blokadzie, której nie mogą przerwać. Dość powiedzieć, że w meczach o punkty, formacja ataku nie zdołała pokonać bramkarza przeciwnika od blisko pół roku! Ostatnim nominalnym napastnikiem, który zdobył bramkę był Aleksandr Osipowicz. A miało to miejsce dokładnie 15 października, kiedy to Radomiak w fatalnym stylu uległ na wyjeździe Finishparkietowi Nowe Miasto Lubawskie. Zresztą Osipowicz przez większą część rundy jesiennej występował jako pomocnik, co tylko potwierdza regułę, że na Struga napastnicy cierpią na jakąś trudno wytłumaczalną niemoc.
Kto pójdzie w ich ślady?
O dobrego łowcę goli w ogóle trudno dziś w Polsce. Radomiak nie jest w tym względzie odosobniony choć nie zawsze tak bywało. W historii swoich występów na zapleczu ekstraklasy, ?zieloni? nie narzekali na braki w linii ataku. Co prawda na Struga nigdy nie pojawił się zawodnik wybitny, ale dobrych napastników naprawdę nie brakowało. W latach czterdziestych poprzedniego stulecia brylowali Marian Czachor (jedyny jak dotychczas zawodnika Radomiaka, który zagrał w pierwszej reprezentacji Polski ? przy. red) i Marian Więcaszek. Problemów nie było w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Wtedy ?zieloni? występowali najdłużej w drugiej lidze, a i graczy odpowiedzialnych za zdobywanie nie brakowało.
Na dobre i złe
Galerię napastników trzeba rozpocząć od Macieja Jaśkiewicza. Ten filigranowy, szybki gracz na stałe wpisał się w pamięć kibiców. Głównie dlatego, że drużyna z nim w składzie powróciła w szeregi drugoligowców po przeszło dwudziestu latach, a na dodatek Jaśkiewicz był wychowankiem klubu, swojakiem związanym z ?zielonymi? na dobre i na złe. Potem przyszedł czas Bolesława Strzemińskiego i Jerzego Turonia. Obaj pochodzący ze Śląska imponowali przede wszystkim zawziętością, szybkością i zdecydowaniem.
Cóż to był za gracz?
Niemal równo z nimi trafił do Radomiaka jeden z najlepszych piłkarzy w jego historii ? Marek Wojdaszka. Wychowanek Wisły Puławy grywał co prawda częściej w drugiej linii, ale i przed nim drżeli bramkarze drużyn przeciwnych. Ale cóż to był za gracz. Bajeczna technika, drybling, strzały z obu nóg i podania otwierające drogę do bramki kolegom. Gdyby ze swoimi umiejętnościami Wojdaszka grał w dzisiejszych czasach, zapewne byłby gwiazdą ekstraklasy. Tak się zresztą złożyło, że razem z Wojdaszką grał w zespole ten, który do dziś ma na swoim koncie najwięcej goli w drugoligowych występach Radomiaka.
Piłka go szukała
Chodzi o Krzysztofa Michałkowskiego ? napastnika, który zadziwiał swoją skutecznością. Kibice zachodzili w głowę, jak to się działo, że ten masywnie zbudowany zawodnik, który z techniką był na bakier, tyle razy potrafił wpisywać się na listę strzelców. Może odpowiedzią jest twierdzenie honorowego prezesa Radomiaka Mariana Telęgi: ? To nie Michałkowski szukał piłki, a piłka szukała jego.
Łaska kibiców
Podobnie rzecz miała się również z Jerzym Barczem. Zawodnik Startu Łódź trafił na Struga zaraz po spadku Radomiaka z ekstraklasy. Mało kto wie, że długi czas grał z nie zaleczoną kontuzją, co nie pozostawało bez wpływu na jego formę. Stąd częste docinki płynące pod jego adresem z widowni. Łaska kibiców nadeszła gdy Barcz zaczął zdobywać bramki. A, że czynił to często i regularnie w krótkim czasie stał się pupilem radomskiej publiczności. Jego przypadek potwierdza fakt, że wcale nie trzeba być technicznym wirtuozem i graczem szybszym od wiatru, aby zdobywać bramkę za bramką.
Precyzja strzału, moc i szybkość
Zupełnie innym typem napastnika był natomiast Mirosław Wnuk. Nie za wysoki, ale obdarzony niezłym dryblingiem i rzadko spotykaną precyzją strzału. Można śmiało porównać go do Tomasza Frankowskiego, bo podobnie jak ?Franek? posiadł umiejętność zdobywania goli z niczego. Zaprzeczeniem cech Wnuka był natomiast Rafał Siadaczka. Późniejszy obrońca reprezentacji Polski był w Radomiaku super strzelcem, a bazował głównie na sprinterskiej szybkości i mocy uderzenia z lewej nowi.
Oby jak najszybciej
Jak widać nie ma recepty, ani cech, które decydowałyby o tym, że ten, a nie inny piłkarz będzie akurat dobrym napastnikiem. Czy wobec tego obecnie występujący w zielonych barwach gracze mają szanse, aby przełamać niemoc formacji, która odpowiada za zdobywanie bramek. Tomasz Sajdak i Piotr Uss mają coś, czego mogą pozazdrościć im inni ? znakomite warunki fizyczne. Jeśli będą potrafili ten fakt wykorzystać, Radomiak powinien mieć z nim pociechę. Tylko oby nastąpiło to jak najszybciej, bo w dwóch wiosennych meczach ?zieloni? doznali dwóch porażek. A napastnicy jak nie strzelali bramek, tak nie strzelają.