Maciej Terlecki: - Chcę "utrzeć nosa" łódzkim działaczom.

W siódmej kolejce spotkań II ligi, Radomiak Radom spotka się z Widzewem Łódź. Początek spotkania na stadionie przy Struga w niedzielę o godzinie 15.30. O tym meczu rozmawialiśmy z byłym piłkarzem Widzewa, obecnie Radomiaka Maciejem Terleckim.

W niedzielę zagrasz przeciwko Widzewowi Łódź, swojemu byłemu klubowi. Jest to dla ciebie jakaś dodatkowa motywacja?

- Będzie to dla mnie taki sam mecz jak każdy inny. To raczej Rafał Szwed będzie mocno zmotywowany, bo jeszcze wiosną grał w Łodzi. Ja już kilka razy grałem przeciwko Widzewowi i będąc zawodnikiem Wisły Płock w ostatniej minucie strzeliłem bramkę łódzkiej drużynie.

Jak wspominasz czasy gry w Widzewie?

- Gdy grałem w tym klubie miał on już spore kłopoty finansowe i organizacyjne. Już wówczas działo się źle. Klub żył jedynie wspomnieniami z mistrzostwa polski i gry w Lidze Mistrzów.

To właśnie gdy grałeś w Widzewie pojawiły się o tobie plotki, że pijesz alkohol i prowadzisz "niesportowy" tryb życia.

- To prawda. Wszystko dlatego, że zacząłem się upominać o swoje w klubie, wtedy to działacze "odwrócili kota ogonem" i zaczęli o mnie opowiadać niestworzone historie. Widzew do dziś zalega mi z pieniędzmi, a sprawa w sądzie o ich wypłatę ciągnie się od dwóch lat. Właśnie to zmotywuje mnie w niedzielę do jak najlepszej gry, żeby tamtejszym działaczom "utrzeć nosa".

Co będzie kluczem do zwycięstwa nad Widzewem?

- Musimy być bardzo skoncentrowani i dobrze by się stało, gdybyśmy szybko zdobyli gola. W ekipie gości, groźni będą napastnicy Bartłomiej Grzelak i Rafał Pawlak. Na pewno piłkarsko i personalnie jesteśmy drużyną lepszą i będziemy chcieli to udowodnić. Mecz powinien wypełnić trybuny. Zawsze tam, gdzie gra Widzew, przychodzi mnóstwo ludzi i w Radomiu nie powinno być inaczej.