Dziesięciu minut zabrakło piłkarzom Radomiaka by zwycięstwem zainaugurować nowy sezon III ligi. Podopieczni trenera Dariusza Dźwigały w pierwszej serii spotkań zmierzyli się z solidnym, szczególnie na własnym terenie MKS-em Kutno i po dobrej pierwszej, a słabszej drugiej połowie zremisowali 1:1. Niedosyt pozostał, ale z przebiegu meczu, który można było zarówno wygrać jak i przegrać, 1 punkt wywalczony przez zawodników zielonych trzeba uszanować.
Zestawiając wyjściową jedenastkę na mecz z Kutnem szkoleniowiec Radomiaka nie mógł skorzystać z niepotwierdzonego wciąż do gry Kabira Ojikutu, leczących kontuzje Macieja Woźniaka i Mikołaja Tokaja, a także narzekającego na lekki uraz Piotra Wlazło, którego jakikolwiek występ w meczu stał do końca pod dużym znakiem zapytania. Co gorsza, cała czwórka to zawodnicy środkowej formacji, do zestawienia której trenerowi Dźwigale pozostali jedynie młodzieżowcy Mateusz Dąbrowski i Mateusz Radecki oraz Marcin Figiel. Z konieczności zatem defensywnego pomocnika zagrał Jacek Moryc - nominalny stoper - którego głównym zadaniem było bronienie dostępu do bramki strzeżonej przez Łukasza Skowrona.
Lepiej w mecz weszli gospodarze, którzy już pierwszą swoją akcję mogli zamienić na bramkę. W ostatniej chwili strzał zawodnika z Kutna zdołał zablokować kapitan RKS-u Łukasz Szary. Nasiąknięta i grząska murawa, a także padający deszcz nie sprzyjały dokładnemu rozgrywaniu piłki, ale z upływem kolejnych minut radomianie radzili sobie znacznie lepiej w operowaniu futbolówką niż rywale. W 6. minucie po dośrodkowaniu Pawła Tarnowskiego dobrą okazję miał Wojciech Wocial, ale oddał zbyt lekki strzał głową i Skrzypiec nie miał kłopotów ze złapaniem piłki. W pierwszym fragmencie pierwszej połowy Radomiak grał dobrze, często gościł pod polem karnym kutnian, dzięki czemu zieloni wykonywali wiele rzutów rożnych, po których jednak nie potrafili skierować piłki do siatki. Płaskich strzałów z dystansu próbował Tarnowski, ale również bez powodzenia. Wreszcie w 34. minucie dwójkową akcję na klepkę przeprowadzili 18-letni Mateusz Dąbrowski z Marcinem Figielem w efekcie której ten pierwszy znakomitą podcinką nad bramkarzem MKS-u wyprowadził Radomiaka na prowadzenie. Do przerwy radomianie grali mądrze, długo utrzymując się przy piłce, tym samym nie pozwalając przeciwnikowi na zagrożenie pod bramką Skowrona.
Na drugą połowę niemający nic do stracenia zawodnicy z Kutna wyszli z dużą determinacją i z minuty na minutę dominowali nad Radomiakiem. W 50. minucie po bombie Lipińskiego z rzutu wolnego od utraty gola zielonych uratował słupek. Trener Dźwigała widząc nieporadność swoich zawodników, a także mając na względzie szybko złapaną żółtą kartkę przez grającego na newralgicznej pozycji Jacka Moryca zdecydował się na wprowadzenie Piotra Wlazło, który miał opanować dość chaotyczną grę Radomiaka. Popularny "Belek" pojawił się na boisku pomimo, że nie jest w pełni sił, ale zdecydował, że chce pomóc drużynie. Kutno złapało wiatr w żagle, ale to Radomiak mógł zdobyć gola. W 56. minucie minimalnie pomylił się Tarnowski, a w 60. minucie po strzale głową Macieja Świdzikowskiego piłka najpierw odbiła się od poprzeczki, następnie od pleców Skrzypca i wyszła na rzut rożny. Szkoda tej sytuacji. W kolejnych minutach Dariusz Dźwigała dokonał dwóch kolejnych zmian na skrzydłach, ale obraz gry niewiele się zmieniał. Zarówno jedna jak i druga drużyna nie kalkulowała przez co pojedynek toczył się w naprawdę dobrym tempie. Wprowadzeni Domański i Kozieł mieli kilka dośrodkowań z bocznych sektorów boiska, ale chyba lepszym rozwiązaniem na śliskiej murawie byłoby posyłanie piłki w pole karne sposobem dolnym niż górnym. W 74. minucie zielonych od utraty gola ponownie uratował słupek, a świetnym uderzeniem z rzutu wolnego ponownie popisał się Lipiński. Niestety w 82. minucie nasza defensywa popełniła błąd, który zakończył się trafieniem kutnian. Kubiak zagrał ostrą piłkę wzdłuż bramki z lewej strony pola karnego, futbolówki nie zdołał opanować Skowron, dopadł do niej Płacheta i z najbliższej odległości wpakował ją do siatki. Na przechylenie szali zwycięstwa na swoją stroną obu ekipom nie starczyło czasu i pojedynek zakończył się podziałem punktów.
Oczywiście, znakomicie byłoby rozpocząć sezon od zwycięstwa, ale jak już zaznaczyliśmy na wstępie, jeden punkt z wyjazdowego boju w Kutnie - bo tak należy nazwać sobotni mecz - trzeba uszanować. Tym bardziej, że szkoleniowcy Radomiaka nie mają komfortowej sytuacji kadrowej. Tworzącej się tak na prawdę dopiero drużynie Radomiaka potrzeba trochę czasu, spokojnej pracy i wsparcia, a efekty powinny być widoczne z każdym kolejnym spotkaniem. Liga dopiera się rozkręca, a jak pokazały już wyniki pierwszej kolejki, jeszcze wiele ciekawego się wydarzy. Póki co, po zwycięstwie 5:1 nad Narwią Ostrołęka liderem jest Warta Sieradz, która gdyby nie wycofanie się z rozgrywek Ceramiki Opoczno, dziś zaczynałaby sezon w IV lidze.
MKS Kutno - Radomiak Radom 1:1 (0:1)
(Płacheta 82' - Dąbrowski 34')
MKS Kutno: Skrzypiec - Borowiec, Kowalczyk M., Znyk, Dopierała - Lipiński, Kubiak, Grzybowski (77' Jakubowski), Zagajewski (65' Rosiak), Kowalczyk R. (59' Płacheta), Dzięgielewski
Radomiak: Skowron - Szary, Dubina, Świdzikowski, Rolak - Moryc (57' Wlazło) - Wnuk (62' Domański), Figiel, Dąbrowski, Tarnowski - Wocial (75' Kozieł)
żółte kartki: Zagajewski - Moryc, Dąbrowski
sędziował: Marcin Formicki (Warszawa)