Największy pechowiec środowego meczu

Największym pechowcem środowego spotkania 14. kolejki pomiędzy Pogonią Grodzisk Mazowiecki a Radomiakiem był bez wątpienia 21-letni napastnik klubu ze Struga Łukasz Janik, którego to zdobyty w 81. minucie spotkania gol na 1:0 dla zielonych nie został uznany przez sędziego głównego zawodów. Przypomnijmy tylko, że asystent arbitra Szymona Marciniaka z Płocka zasygnalizował, iż Janik w momencie podania od Daniela Barzyńskiego znajdował się na spalonym. Po meczu rozgoryczenia i smutku nie krył snajper ekipy ze Struga, który był przekonany, że strzelona przez niego - kto wie czy nie zwycięska bramka - została zdobyta w sposób prawidłowy.

Jak to było naprawdę przy tej nieuznanej bramce?

Łukasz Janik: - Stałem przed obrońcami, wyszedłem do główki i strzeliłem prawidłową bramkę. Nie wiem dlaczego sędzia jej nie uznał. Tym bardziej boli to, że walczymy cały mecz, chcemy wygrać, a sędzia robi takie rzeczy.

Czujecie się rozgoryczeni, rozczarowani?

Łukasz Janik: - Tak na pewno czujemy się rozgoryczeni przez tą sytuację. Nie wiem co powiedzieć. Szkoda.

Wróćmy jednak do meczu, który co by nie mówić nie wyszedł wam?

Łukasz Janik: - Przeciwnik był w miarę poukładany. W pierwszej połowie grało nam się źle. W drugiej trochę przycisnęliśmy, mieliśmy sytuacje, ale to nie przyniosło skutku i skończyło się 0:0.