W minioną sobotę od rana do wieczora w hali Politechniki Radomskiej odbywał się turniej orlików (rocznik 2000). Burzę w szklance wody wywołało wycofanie się w trakcie turnieju z dalszego grania zespołu Broni, a w zasadzie powody tej decyzji. W nawiązaniu do artykułu w lokalnej prasie, w którym to można przeczytać m. in. o terrorze czy wbijaniu noża w brzuch, postanowiliśmy odnieść się do całej sprawy, broniąc dobrego imienia Radomiaka.
Silna obsada turnieju przez znane firmy piłkarskie sprawiła, że od samego rana w hali przy ulicy Chrobrego zaczęli gromadzić się kibice Radomiaka chcący wesprzeć dopingiem młodych futbolistów zielonych, którzy byli gospodarzem imprezy. Jak zazwyczaj przy okazji turniejów z udziałem młodzieży bywa, za swoimi pociechami przyjeżdżają również kibice, rodzice (jak zwał tak zwał), w każdym razie osoby sympatyzujące z danym teamem. Tak też było i tym razem. W hali Politechniki zjawili się "oflagowani" Legioniści, sympatycy posiadający szaliki Żyrardowianki, ŁKS-u Łódź, osoby z Kielc, Warszawy, Wilgi czy fani dopingujący Broń.
Kibice Radomiaka w zorganizowanej grupie ponad 200 osób nie mieli sobie równych jeśli idzie o festiwal przyśpiewek. Dorównać im próbowali przede wszystkim sympatycy Legii Warszawa, ale z uwagi na dużo, dużo mniejszą liczbę gardeł, było to niemożliwe. Tak czy siak, atmosfera na trybunach było iście piłkarskim świętem. Niesieni gorącym dopingiem chłopcy z Radomiaka 2000 z meczu na mecz rozkręcali się i grali co raz pewniej.
Wymieszanie przechadzających się po hali osób sympatyzujących z Radomiakiem i Bronią doprowadziło w pewnej chwili do małego spięcia o szalik klubowy. Całe zajście było jednak tak incydentalne, że gdyby nie sytuacja o której za chwilę powiemy, najprawdopodobniej nikt - poza stronami sporu - by o nim nie wiedział, a już na pewno nie miałoby ono żadnego, żadnego wpływu na przebieg imprezy.
Organizatorzy turnieju w momencie, gdy dowiedzieli się o tej sprawie od razu zareagowali i zapewnili, że podobne zdarzenia nie będą miały już miejsca. Opiekunowie, czy też rodzice - którzy jak się okazało byli uczestnikami zajścia - chłopców z drużyny Broni w porozumieniu z trenerem swoich pociech zdecydowali o wycofaniu zespołu z dalszej gry w turnieju, mając na względzie bezpieczeństwo dzieci oraz obecność kibiców Radomiaka (albo wszyscy kibice Radomiaka opuszczą halę, albo Broń rezygnuje).
Trudno wyrazić zrozumienie dla takiej argumentacji, bowiem zarówno młodym futbolistom Broni, jak i pozostałych zespołów, w hali Politechniki Radomskiej nic, absolutnie nic nie groziło. Wręcz przeciwnie, kibice Radomiaka wraz z sympatykami innych zespołów, tylko i wyłącznie swoim dopingiem tworzyli znakomitą atmosferę, przy której dzieciom grało się na pewno bardzo przyjemnie. Znakomita atmosfera w hali trwała, aż do ostatniego gwizdka sędziego, a nawet nieco dłużej.
Nie szukamy winnych, ale z pewnością obie strony dołożyły do niepotrzebnego incydentu swoje trzy grosze, lecz "rozdmuchanie" całej sprawy, która oczywiście nie powinna mieć miejsca, a jeśli już się zdarzyła, to powinna być - i była - szybko rozwiązana pomiędzy dorosłymi i włączenie w nią dzieci, było naszym zdaniem zupełnie niepotrzebne.
Piszemy to wszystko, ponieważ byliśmy uczestnikami imprezy i czujemy się w obowiązku przedstawienia faktów, po to by rozmowy i opinie o zorganizowanym na bardzo wysokim poziomie przez MSPN Radomiak pierwszym takim turnieju na skalę ogólnopolską, który okazał się strzałem w dziesiątkę i zakończył się sukcesem, nie zostały zdominowane przez drobne incydenty urastające w lokalnej prasie do ram skandalu.
Sprzeciwiamy się przedstawianiu opinii publicznej, a zarazem puszczania w miasto takich relacji z turnieju, jak artykuł zamieszczony na jednym z portali (tekst w podobnej tonacji można znaleźć również na oficjalnej stronie Broni), który zawiera w tytule zdanie: "Szalikowcy Radomiaka sterroryzowali młodych piłkarzy!". Jako naoczni obserwatorzy turnieju, w przeciwieństwie do autora tekstu, którego to można się tylko domyślać, a który to w większości opiera swój artykuł na relacjach niezidentyfikowanych bliżej świadków, oznajmiamy, że przesłanie płynące z tytułu jest bzdurą wyssaną z palca. Mijaniem się z prawdą jest również twierdzenie, że kibice, czy jak pisze w artykule nieznany autor, szalikowcy Radomiaka "głośno wyrazili niechęć w stosunku do lokalnego rywala, Broni". Taka sytuacja po prostu nie miała miejsca. Doping kibiców zielonych był aż nadto kulturalny, zresztą jak na rangę imprezy przystało. To czy ktoś z rodziców orlików Broni, a może z rodziców orlików Radomiaka stracił szalik lub kto jest winny zajściu, tego nie rozstrzygamy, ale nie możemy się zgodzić z kolejnym zdaniem artykułu opierającym się na relacji świadków - bliżej nieznanych - jakoby "banda rozwydrzonych kibiców ubliżała dzieciom i ich rodzicom". Nie wiemy jak klasyfikować danego kibica czy jest rozwydrzony czy też nie, być może autor mówiąc o rozwydrzeniu miał na myśli głośny doping dla swojej drużyny, ale wiemy, że żadnego ubliżania rodzicom, a już na pewno dzieciom, nie było.
W dalszej części artykułu cytowana jest m. in. wypowiedź prezesa Broni, pana Artura Piechowicza, który mówi, że "następnym razem ktoś komuś wsadzi nóż w brzuch i dojdzie do tragedii". W tym miejscu ślemy w eter pytanie, co jest większym skandalem? Czy "rzetelne" artykuły o turniejach dziecięcych zawierające sformułowania typu terroryzm i te przytoczone wyżej. Czy jeden incydent, który nie powinien w naszej opinii zajmować nawet wiersza w opisie z takiej imprezy, niemający związku z najbardziej pokrzywdzonymi w całej sprawie dziećmi.
Jesteśmy zawiedzeni, że autor artykułu nie wspomniał nawet słowem o sportowym aspekcie i powodzeniu I Ogólnopolskiego Turnieju Halowej Piłki Nożnej o Puchar Prezesa MSPN Radomiak 1910 Krzysztofa Sońty, ale - w domyśle - uznał go za jeden wielki skandal.
Dziwi nas również to, że kiedy zupełnie niedawno na meczu w Lipsku, młodym chłopcom z drużyny rocznika 1996 Radomiaka, kibice - notabene - zaprzyjaźnionej z Bronią Powiślanki w perfidny sposób ukradli flagę, to na łamach prasy nie znalazło się o tym nawet słowo, a dziś, ot tak, bez żadnych faktów i dowodów, z setek szalikowców Radomiaka, dzięki którym turniej odbył się w znakomitej atmosferze, robi się "terrorystów młodych piłkarzy".
Ktoś, gdzieś powiedział, że sprawy tej nie można przemilczeć. Oczywiście, że tak, stąd nasz artykuł.