Omega Kleszczów - Radomiak Radom 1:3 (0:1)

Po pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym roku jechali w sobotę do Kleszczowa piłkarze i kibice Radomiaka. Nasza drużyna po trzech wygranych z rzędu nie zamierzała zwalniać tempa, a co za tym idzie pokonać niepokonaną od dawien dawna u siebie Omegę. Zieloni wykonali robotę perfekcyjnie i wygrali 3:1. Gole dla Radomiaka zdobyli Paweł Tarnowski, Marek Kaliszewski oraz Mateusz Radecki. Honorowe trafienie dla gospodarzy zaliczył Hubert Robaszek.

Do wyjściowego składu na mecz z Omegą w porównaniu do podstawowej jedenastki, która zaczynała ostatni pojedynek, wskoczył powracający po kontuzji Aleksiej Dubina. Marek Kaliszewski powędrował na prawą pomoc, a miejsce w środku pola zajął Mateusz Radecki.

Spotkanie nie mogło rozpocząć się dla Radomiaka lepiej. Już w 32. sekundzie Paweł Tarnowski najpierw otrzymał piłkę po znakomitym krosowym podaniu od Leandro, następnie ograł defensora Omegi i płaskim strzałem lewą nogą z narożnika pola karnego pokonał Kamila Paprockiego. Szkoda, że gola tego nie widzieli kibice zielonych, którzy na stadion dotarli nieco później, ale wszyscy będą mogli zobaczyć to trafienie na naszym skrócie wideo. Nie wiemy czy stracony gol tak podziałał na gospodarzy, czy mieli oni w planach taką grę od początku, w każdym razie od pierwszej minuty Omega nie zamierzała się bronić, dlatego też mecz mógł się podobać. W 14. minucie Marek Kaliszewski posłał potężną bombę z rzutu wolnego, ale golkiper miejscowych zdołał odbić futbolówkę na rzut rożny. W 23. minucie szansę na zdobycie gola miał ponownie Kaliszewski, ale jego strzał w sytuacji sam na sam z Paprockim był zbyt lekki i choć piłka przeleciała między nogami bramkarz, to ostatecznie nie wpadła do siatki. Do końca pierwszej połowy drugie trafienie wisiało w powietrzu, ale zarówno Kaliszewskiem, Radeckiemu czy Leandro w Radomiaku, a także Robaszkowi oraz Czaplarskiemu w Omedze nie udało się pokonać golkipera rywala.

Początek drugiej odsłony był w wykonaniu zielonych bardzo nerwowy. Nasza drużyna w pierwszych minutach dała zamknąć się we własnym polu karnym, ale na szczęście dzielnie się broniła, nie pozwalając zawodnikom z Kleszczowa na doprowadzenie do wyrównania. Po kilku cięższych chwilach Radomiak nie dość, że się otrząsnął, to jeszcze podwyższył prowadzenie. W 57. minucie popularny "Kali" wykonując rzut wolny z okolicy 30. metra od bramki Omegi uderzył mocno po ziemi, tak że Paprocki musiał wyciągać piłkę z siatki. Przy głośnym dopingu swoich kibiców radomianie nie rezygnowali z ataków i chwilę po drugim golu mogli zdobyć trzeciego. W 59. minucie Marcin Figiel trafił futbolówką w słupek. Dwie minuty później zieloni zdobyli trzeciego gola. Do odbitej przez Paprockiego piłki po strzale Tarnowskiego dopadł Mateusz Radecki i z pięciu metrów wpakował ją do bramki. Prowadzenie Radomiaka trzema bramkami o dziwo nie zdemotywowało gospodarzy, którzy rzucili się do odrabiania strat. I tak w 73. minucie błąd naszego bloku obronnego wykorzystał Hubert Robaszek pokonując w sytuacji jeden na jeden Łukasza Skowrona. W końcowych minutach meczu kilka razy zakotłowało się pod bramką Radomiaka, ale tak na prawdę tylko niecelny strzał Krzysztofa Kowalskiego mógł napędzić stracha. Z kolei zieloni mogli jeszcze podwyższyć rezultat, ale w 85. minucie Figielowi zabrakło centymetrów by wepchnąć piłkę do siatki. Od 89. minuty Radomiak grał bez Aleksieja Dubiny, który po przewinieniu został ukarany drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką i musiał udać się do szatni. Sytuacja ta nie przeszkodziła jednak naszej drużynie w zainkasowaniu kolejnego, szesnastego już w tym sezonie kompletu punktów i umocnienia się na pozycji lidera.

Po końcowym gwizdku sędziego, kiedy to zawodnicy od kibiców dowiedzieli się o wyniku w Otwocku (bezbramkowy remis Startu z Kutnem) w naszym obozie zapanowała jeszcze większa radość. A to dlatego, że na cztery kolejki przed końcem sezonu przewaga Radomiaka nad drugim w tabeli MKS-em wzrosła do sześciu (a w zasadzie siedmiu punktów). Najważniejsze, by tak jak do tej pory nie oglądać się na rywali, robić swoje, a wynik prędzej czy później przyjdzie sam. Pamiętajmy, że do postawienia przysłowiowej kropki nad i, brakuje jeszcze trochę wysiłku. Wyniki tej kolejki, a konkretnie porażka Broni z Zawiszą Rzgów sprawiły, że w walce o awans do II ligi pozostały już praktycznie tylko dwie ekipy, Radomiak i MKS Kutno. Klub z Narutowicza na 99,9 % musi odłożyć plany awansu na przyszły sezon.

Już teraz zapraszamy wszystkich na najbliższy mecz Radomiaka przed własną publicznością. W niedzielę 13 maja o godzinie 17:00 zieloni podejmą Hutnika Warszawa. Zapełnijmy trybuny stadionu przy Struga!

Omega Kleszczów - Radomiak Radom 1:3 (0:1)
(Robaszek 73' - Tarnowski 1', Kaliszewski 57', Radecki 61')

Omega: Paprocki - Słodkiewicz, Walentynowicz (46' Ciemniewski), Słomian, Bała, Robaszek, Czaplarski, Marciniak, Tomesz (79' Barański), Janeczek (69' Smuga), Górski (63' Kowalski)

Radomiak: Skowron - Dubina, Ojikutu, Świdzikowski, Wójcik, Kaliszewski, Wlazło, Figiel (90' Domański), Radecki, Tarnowski (82' Wnuk), Leandro (81' Charzewski)

żółte kartki: Robaszek, Słodkiewicz - Wlazło, Dubina

czerwona kartka: Dubina (za dwie żółte)

sędziował: Michał Grocki (Łódź)