Patryk Zięba spełnił oczekiwania trenera Grzyba

Kontuzje podstawowych dotychczas piłkarzy m. in. Piotra Wlazło, Daniela Barzyńskiego, Łukasza Szarego czy Macieja Woźniaka sprawiły, że debiutujący w meczu z Wartą Sieradz w roli pierwszego trenera Radomiaka Arkadiusz Grzyb zdecydował się zaryzykować i posłać do boju od pierwszej minuty zaledwie 18-letniego juniora Patryka Ziębę, dla którego był to debiut w seniorskiej piłce. Ryzyko się opłaciło, choć odrobina niedosytu pozostała.

Przed meczem z Wartą i kolejnymi z MKS Kutno czy Mazurem Karczew trener Grzyb stanął i stoi przed nie lada wyzwaniem. Szkoleniowiec ma za zadanie nie tylko zestawić taki skład, aby ten skutecznie rywalizował z czołowymi drużynami ligi, ale także musi skonsolidować zespół. Wydaje się, że spokojną pracą, pomimo braków kadrowych zarówno jedno jak i drugie jest wykonalne.

Jak już wspomnieliśmy na wstępie do zespołu dołączony został junior Patryk Zięba, który ma za zadanie wypełnić lukę w środku pola pod nieobecność narzekającego na uraz kolana Piotra Wlazło. Młody piłkarz już w czasie niedzielnego pojedynku dał próbkę swoich nieprzeciętnych możliwości uczestnicząc w znacznym stopniu w zdobyciu bramki dla Radomiaka. - Jestem bardzo zadowolony z jego występu. Jak na debiut rozegrał dobry mecz. Udowodnił, że warto w przyszłości stawiać na tych młodych chłopaków, którzy trenują w drużynie juniorów i innych zespołach młodzieżowych Radomiaka - ocenił występ młodego futbolisty na pomeczowej konferencji trener Grzyb.

W poczynaniach piłkarzy Radomiaka w meczu z Wartą było widać jedność i zespołowość, których w ostatni pojedynkach wyraźnie brakowało. - Chciałbym, żeby było tak dalej, a więc, żeby na boisku była zjednoczona drużyna mająca jeden wspólny cel, którym jest wygrywanie spotkań - mówił po wczorajszym meczu szkoleniowiec zielonych.

Spotkanie z Wartą co prawda do najpiękniejszych nie należało, ale to radomianie pomimo ubytków kadrowych szybko objęli prowadzenie i kto wie czy gdyby nie niefortunna utrata bramki, która wcale paść nie musiała zieloni po końcowym gwizdku sędziego nie cieszyli by się z kompletu punktów.

Z remisu oczywiście nie można robić tragedii, ale odrobina niedosytu pozostała. Radomiakowi jak tlenu potrzeba zwycięstw, ponieważ tylko one gwarantują zajęcie po rundzie jesiennej korzystnego miejsca w tabeli, które by było dobrą pozycją wyjściową przed decydującą rundą rewanżową.