Bardzo pechowo zainaugurowali nowy sezon 2007/2008 gr. 1 III ligi zawodnicy Radomiaka. W meczu 1 kolejki na własnym stadionie zremisowali z Mazowsze Grójec 1:1, a wyrównujący gol dla grójczan po błędzie Michalskiego, który poślizgnął się przy próbie wybicia piłki padł w 95 minucie gry pomimo faktu, że sędzia zawodów Tomasz Musiał doliczył ich tylko trzy. Inna sprawa, że zieloni powinni ten mecz wygrać różnicą dwóch czy trzech bramek, bo sytuacji ku temu nie brakowało i wtedy nikt nie robił by problemu ze straconego gola w ostatniej sekundzie meczu.
Mecz poprzedziła minuta ciszy upamiętniająca śmierć 22-letniego, wiernego kibica naszego klubu Karola Piwońskiego, a później oba zespoły przystąpiły do walki na boisku o pierwsze punkty w nowym sezonie.
Podopieczni Jerzego Engela jr. od początku spotkania ruszyli bardzo zmotywowani i grali bardzo wysokim pressingiem skutecznie uniemożliwiając przeprowadzanie akcji graczom z Grójca. Po kwadransie gry po wrzutce z rzutu rożnego w poprzeczkę uderzył Przemysław Michalski. Z kolei w 25 minucie defensorzy Mazowsza, a dokładnie Michał Ogórek dwa razy wybijał piłkę z linii bramkowej po strzałach najpierw Bogumiła Sobieski, a następnie Cezarego Czpaka. Minutę po tej sytuacji Maciej Lesisz zdobył gola, ale arbiter odgwizdał spalonego. Napór zielonych nie słabł do końca pierwszej połowy i w doliczonym czasie gry tej części, ku uciesze kibiców wreszcie wyszli oni na prowadzenie. Czpak dograł z wolnego w pole karne, a tam sprytnie głową uderzył Daniel Barzyński i zrobiło się 1:0 dla gospodarzy.
Po przerwie radomianie wyraźnie cofnęli się do defensywy i nastawili się na kontry, aby dobić Mazowsze strzelając gola na 2:0. Piłkarze z Grójca więcej operowali piłką, ale to Radomiak dochodził do sytuacji bramkowych, które seryjnie marnował szczególnie Daniel Barzyński. W końcówce meczu pewni swego gospodarze zaczęli grać na czas co się niestety zemściło. Tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego defensorzy Mazowsza wybili piłkę w stronę naszej bramki. Najpierw nie trafił w nią Oziewicz a później na grząskiej murawie poślizgnął się Michalski i rzutem na taśmę Jaskólski odebrał nam zwycięstwo. Swoje 3 grosze dorzucił także sędzia Tomasz Musiał z Krakowa, który powinien zakończyć mecz znacznie wcześniej, bowiem doliczył trzy a nie pięć minut do regulaminowego czasu gry.
Mimo puszczonego gola na piątkę spisał się debiutant Piotr Banasiak, który swoimi fantastycznymi interwencjami kilka razy uratował swój zespół przed stratą bramki. Jednak w 95 minucie był bez szans, ale i tak należą się dla niego wielkie brawa.
Słowa otuchy z kolei kierujemy w stronę nowego kapitana zespołu Przemysława Michalskiego, który jeszcze długo po meczu nie mógł uwierzyć w to co się stało w ostatniej akcji spotkania.
To dopiero pierwszy mecz i nie ma co rozpaczać, gramy dalej, a okazja do zrehabilitowania się już w najbliższą środę.