0:1 Wachowicz 76' - karny
Po raz czwarty z rzędu Radomiak znalazł receptę na zespół ze Śląska. Podobnie, jak Piasta Gliwice, zieloni pokonali Polonię Bytom, dzięki wykorzystanemu rzutowi karnemu.
Trener Radomiaka Mieczysław Broniszewski nie byłby sobą gdyby nie zaskoczył wszystkich ustawieniem swojej drużyny. Zieloni znów nie zagrali w składzie z poprzedniego spotkania. Od początku szansę dostali: Raimondas Vileniskis, Klaudiusz Ząbecki i ku ogólnemu zdziwieniu Łukasz Siciak. Po pauzie za kartki wrócił Zbigniew Wachowicz. Zabrakło natomiast miejsca dla Dariusza Rysiewskiego, Jacka Kacprzaka i Nikołaja Branfiłowa.
Trudno stwierdzić na ile nowy skład wpłynął na postawę Radomiaka, ale faktem jest, że goście rozstrzygnęli pojedynek dopiero kwadrans przed jego końcem. Gdy we własnym polu karnym, ręką zagrał Jacek Broniewicz, sędzia meczu - Mariusz Trofimiec z Kielc nie miał wątpliwości, aby wskazać na wapno. Chwilę później etatowy wykonawca "jedenastek" - Zbigniew Wachowicz pokonał Mariusza Suchańskiego i jak się okazało była to jedyna bramka pojedynku. - Byłem wyznaczony do strzelania karnego, ale skłamałbym, gdybym powiedział, że nie czułem żadnego ciśnienia - opowiada Wachowicz. - Było 0:0, odpowiedzialność była spora, na dodatek rywale próbowali wyprowadzić mnie z równowagi. Strzeliłem mocno i serce trochę zadrżało, kiedy piłka poszła w górę. Okazało się jednak, że wylądowała w "okienku" i wszystko skończyło się dobrze.
A Radomiak powinien prowadzić już wcześniej. To goście częściej byli przy piłce, próbowali atakować i strzelać. Niestety, zawodziła skuteczność. W brodę powinien sobie pluć zwłaszcza Aleksandr Osipowicz, który spudłował z kilku metrów, otrzymując idealne podanie od Jakuba Cieciury. Również Klaudiusz Ząbecki mógł wpisać się na listę strzelców, ale jego uderzenie z 20 m było minimalnie niecelne. Polonia odpowiedziała tylko raz, kiedy piłkę nad poprzeczką przeniósł Piotr Smolec.
Radomiak nieco żwawiej rozpoczął drugą połowę. I choć na chwilę pozornie oddał inicjatywę gospodarzom, potrafił zawiązywać groźniejsze akcje. Gdy nie wychodziły wbicia piłki w pole karne, zieloni strzelali z daleka. Po jednym z takich uderzeń Vileniskisa, Mariusz Suchański z trudem wybił futbolówkę na korner. Mimo niezbyt wysokiego tempa, bramka dla gości wisiała w powietrzu. Dodatkowych atutów, Broniszewski szukał w zmiennikach: Nenadzie Studenie i Adamie Bale. Choć trzeba przyznać, że i poloniści mieli swoją szansę. Rybski przegrał jednak pojedynek sam na sam z Tomaszem Borkowskim.
Wreszcie w 76. min Wachowicz dał swojemu zespołowi prowadzenie i bytomianie, aby przynajmniej zremisować musieli przejść do ofensywy. Tyle, że robili to tak nieudolnie, że albo piłka padała łupem radomskiej obrony, albo opuszczała plac gry.
Generalnie, Radomiak wygrał w pełni zasłużenie. W stojącym na niskim poziomie meczu prezentował po prostu więcej walorów czysto piłkarskich, a i w taktyce posiadał znaczną przewagę.
Na Śląsku nie wystąpił Abel Salami, który nadal twierdzi, że jest kontuzjowany. Być może Broniszewski nakłoni go do występu za tydzień, kiedy do Radomia przyjedzie Łódzki Klub Sportowy. Z ŁKS-em na pewno nie zagrają natomiast: Piotr Duda i Maciej Terlecki. Obaj z powodu nadmiaru żółtych kartek. W meczu z Polonią, Terlecki obejrzał nawet czerwony kartonik, bo w doliczonym czasie gry otrzymał drugą żółtą kartkę. - Najważniejsze, że podtrzymaliśmy zwycięską passę - przypomina Wachowicz.
Radomiaka: Borkowski - Duda, Szwed, Wachowicz - Cieciura, Siciak (61' Studen), Vieleniskis, Terlecki, Brzyski - Osipowicz (82' Branfiłow), Ząbecki (76' Bała)
Polonia: Suchański - Grochlich, Jurczyk, Galeja, Broniewicz, Jabłoński, Smolec (46' Błasiak), Trzeciak, Sosna, Rybski, Rozmus (73' Skrzypczak)
żółte kartki: Gröhlich, Błasiak - Terlecki, Duda, Vileniškis
czerwone kartki: Terlecki za dwie żółte
sędziował: Mariusz Trofimiec (Kielce)