Zdjęcia z tego meczu można zobaczyć w tym miejscu.
Mieczysław Broniszewski, trener Radomiaka: "Przyznam szczerze, że przed spotkaniem byłem optymistą. Teraz myślę, że zbyt dużym. Mecz walki i determinacji, ale pozostał wielki niedosyt. Nie udało się zdobyć punktów, powtórzyła się analogiczna sytuacja jak na wiosnę, że po kilku zwycięstwach znów nas ŁKS zatrzymał. Trzy punkty były nam bardzo potrzebne, ale dziś było widać jak bardzo brakuje nam napastników ? Aleksandra Osipowicz i Abela Salamiego. Gdybyśmy mieli tą dwójkę może wynik wyglądałby inaczej. W środku pola jeszcze prowadziliśmy grę, ale pod bramką rywali nie było już wykończenia żadnego. Nie było ani jednego zawodnika, który skutecznie wykończyłby akcję naszego zespołu. Od pierwszych minut wystawiłem Adama Bałę, który jest zawodnikiem doświadczonym i może grać w ataku, ale także w pomocy. Klaudiusz Ząbecki, Łukasz Siciak oraz Daniel Barzyński nie spełnili roli egzekutorów. Trudno mi powiedzieć czy kontuzjowani zawodnicy będą zdolni do gry na spotkanie Pucharu Polski z Lechem Poznań. Pozostało mi pogratulować rywalom zwycięstwa."
Wiesław Wojno, trener ŁKS Łódź: "Obawialiśmy się Radomiaka, po ostatnich sukcesach i zwycięstwach w lidze był przeciwnikiem bardzo trudnym. W mecz z nami pod względem ambicjonalnym i woli walki bardzo dobrze się prezentował. Na boisku postawił wysokie wymagania i ciężkie warunki. Jednak w piłce nożnej liczą się bramki, a to właśnie my ją strzeliliśmy. Rzut karny na Igorze Sypniewskim był ewidentny. Po zdobyciu bramki udało nam się korzystny wynik spotkania utrzymać do końca. Myślę, że gra mojego zespołu nie była rewelacyjna, ale już wyczuwa się w nim pewien stopień obciążenia presją walki o awans. Z tego powodu najprostsze środki gry są najlepsze, czego dowodem była gra w drugiej połowie, a skutkiem trzy punkty na tak trudnym terenie."
Klaudiusz Ząbecki (napastnik Radomiaka) - Przed meczem każdy z kibiców liczył na trzy punkty. Naszym założeniem również było zwycięstwo. Niestety nie udało się nam. Nie wiem czym tłumaczyć przegraną, nie mam pojęcia jak się to stało. Przecież byliśmy stroną przeważającą, walczyliśmy, a tu nagle jak długi padł w polu karnym Igor Sypniewski i było po meczu.
Tomasz Borkowski (bramkarz Radomiaka) - Na pewno ŁKS jest dobrą drużyną, co widać było gdy kreowali grę. W naszych szeregach zabrakło przede wszystkim napastników, którzy potrafiliby stworzyć jakieś klarowne sytuacje pod bramką rywala i przede wszystkim przebić się przez zwartą obronę ŁKS-u. Praktycznie nie stworzyliśmy tzw. ?stuprocentowej? sytuacji, a po stracie bramki szło nam coraz gorzej. Został nam ostatni mecz ligowy i zrobimy wszystko żeby go wygrać.
Zbigniew Wachowicz (obrońca Radomiaka) - Jest nam bardzo przykro, że nie zakończyliśmy rundy jesiennej tutaj na Struga wygraną. Praktycznie jeden kontratak zadecydował, że ŁKS ma trzy punkty. Sypniewski wypuścił sobie piłkę i potem?wiadomo co się stało. Postaramy się odbić w Jaworznie za stracone punkty.
Michał Łochowski (obrońca ŁKS-u)- Na pewno był to zacięty mecz, wyrównany, ale to nam udało się strzelić o jedną bramkę więcej i to w sumie najprostszą metodą, bo z rzutu karnego. Cieszymy się i w szampańskich nastrojach wracamy do Łodzi.
Zdzisław Leszczyński (pomocnik ŁKS-u) - Był to na pewno mecz przepełniony walką i zaangażowaniem. Obie strony walczyły do upadłego, było dużo żółtych kartek. Na szczęście wykorzystaliśmy jedną sytuację. Sędzia podyktował dla nas rzut karny i wykorzystaliśmy go. Przyznam, że przewidywaliśmy, że o zwycięstwie zadecyduje jedna bramka.