Pomimo rotacji w składzie Radomiak ponownie zwycięski

O ile pojawienie się w podstawowym składzie na mecz z Mazurem Karczew debiutującego przed radomską publiczności Macieja Świdzikowskiego było do przewidzenia. O tyle desygnowanie przez trenera Arkadiusza Grzyba do gry między słupkami od pierwszej minuty Mirosława Kuczery było dla wszystkich na stadionie nie lada zagadką. W porównaniu do meczu w Kutnie, wczoraj w wyjściowym składzie zabrakło także Macieja Lesisza i Łukasza Janika.

Dlaczego w bramce nie ujrzeliśmy Piotra Banasiaka? - Mamy dwóch równorzędnych bramkarzy i moim zdaniem w poprzednich meczach Piotrek Banasiak przy straconych bramkach mógł zachować się lepiej, dlatego dziś dałem szansę Mirkowi Kuczerze - tłumaczył na pomeczowej konferencji szkoleniowiec RKS-u.

Z powodu urazu przywodziciela ze składu w ostatniej chwili wypadł Marcin Sikorski, dlatego debiut na Struga Macieja Świdzikowskiego nie mógł dziwić. Wszak popularny "Świdzik" jest aktualnie - oprócz Dariusza Mortki - jedynym w pełni zdrowym stoperem. - Maciej zagrał pierwszy mecz w pełnym wymiarze czasowym. Widać, że brakuje mu jeszcze ogrania, pewności siebie, ale mimo wszystko jego występ oceniam pozytywnie. Liczę, że w przyszłości będzie zawodnikiem, który będzie ustawiał tą naszą obronę. Wiadomo, że potrzeba mu czasu i rozegranych spotkań, bo po kilkumiesięcznej kontuzji nie da się od razu wejść na boisko i grać na bardzo wysokim poziomie - podsumował występ 20-letniego defensora trener Grzyb.

Jak zaznaczyliśmy już na wstępie w wyjściowej jedenastce, która wybiegła przeciwko Mazurowi nie było Macieja Lesisza i Łukasz Janika, strzelca jednego z goli w Kutnie. Tego pierwszego zastąpił powracający po kontuzji Piotr Wlazło, a za Janika na szpicy zagrał Krzysztof Wierzba. Posunięcie szkoleniowców Radomiaka okazało się w 100% trafione, bowiem podobnie jak w Kutnie tak i wczoraj snajper RKS-u odegrał znaczącą rolę w zdobyciu kompletu punktów.