W obecnej sytuacji Radomiaka chyba nikt nie ma wątpliwości, że bardziej od liczby zdobytych goli i pięknej gry liczą się zdobyte punkty. Owszem każdy chciałby, aby drużyna grała zarówno efektownie jak i efektywnie, lecz za ładną grę, jeżeli nie strzeli się choć jednej bramki więcej niż rywal punktów się nie dostaje. Zieloni w Wielką Sobotę pokonali na wyjeździe KS Paradyż 1:0 po bramce głową Macieja Terleckiego. - Widać było w tym meczu, że drużyna biega, walczy, że zależy jej na zwycięstwie - mówił po meczu szkoleniowiec RKS-u Józef Antoniak.
Na kameralnym stadionie w Paradyżu zjawiło się więcej kibiców z Radomia, których było około 180, niż miejscowych, nie licząc służb zabezpieczających, którzy stanowili znaczący procent "publiczności" na stadionie.
Dopiero w 14 minucie na boisku miała miejsce sytuacja bramkowa. Na 7 metrze z pierwszej piłki uderzył Pietrzak, lecz zrobił to tak niefortunnie, że piłka przeleciała wysoko nad bramką Stawiarskiego. W 18 minucie kolejną dobrą akcję przeprowadzili gospodarze. Lewą stroną urwał się Pietrzak i z ostrego kąta oddał strzał - na szczęście dobrze ustawiony był Stawiarski, który w przekroju całego spotkania zaprezentował się bardzo korzystnie. W końcu w 28 minucie spełniło się życzenie kibiców Radomiaka, którzy skandowali "My chcemy gola...". Z rzutu rożnego dośrodkowywał Czpak, piłkę z pola bramkowego próbowali wybijać obrońcy Paradyża, ale ta znalazła się przy Macieju Terleckim, który ładnym strzałem z głowy ulokował ją w siatce.
Druga część spotkania rozpoczęła się od mocnego uderzenia zielonych. Już po 2 minutach gry w tej odsłonie Radomiak mógł prowadzić 2:0. Czpak z dystansu huknął jak z armaty, ale piłka wylądowała na słupku bramki. W 62 minucie faulowany w polu karnym był Grzegorz Wawreńczuk, ale że piłkarz do końca utrzymywał się przy piłce i na siłę chciał oddać strzał, sędzia nie podyktował jedenastki. W konsekwencji strzał naszego napastnika trafił w bramkarza Paradyża. Gdyby Wawreńczuk upadł, a nie strzelał to z pewnością arbiter wskazałby na wapno. Pięć minut po tym zdarzeniu ponownie przed szansą stanął Wawreńczuk. Piłkę na 11 metr wyłożył Kowalczyk, a Grzegorz zupełnie nie pilnowany posłał piłkę obok bramki. Była to najlepsza sytuacja Radomiaka w drugiej połowie. Po 93 minutach gry sędzia z Rudy Śląskiej zakończył mecz i piłkarze wraz z kibicami mogli fetować zwycięstwo.
KS Paradyż: Bilski - Małkowski, Hoderko, Rogalski, Matuszczyk, Koćmin, Zawistowski, Zimoch (60' Gil), Błachowicz (71' Dziuba), Pietrzak (71' Godlewski), Seremak (60' Kubiak)
Radomiak Radom: Stawiarski - Bielski, Wachowicz, Pacan, Kowalski, Dukalski (84' Walkiewicz), Terlecki, Czpak, Trzaskalski (90' Barzyński) - Kowalczyk, Wawreńczuk (87' Michalski)
żółte kartki: Rogalski, Hoderko, Koćmin - Pacan, Wachowicz, Dukalski, Terlecki, Czpak
sędziował: Jacek Lis (Ruda Śląska)
widzów: ok. 300 (ok. 180 z Radomia)