Radomiak bez Wachowicza

Do końca trzecioligowych rozgrywek pozostały trzy kolejki. W żadnej z nich nie zobaczymy już kapitana Radomiaka Zbigniewa Wachowicza. Będzie to kara, jaką poniesie obrońca zielonych za kartki, które otrzymał w Łowiczu. Napomnienie pokazane za faul było siódmą żółtą kartką tego piłkarza w rozgrywkach, co automatycznie dyskwalifikuje go z udziału w kolejnym meczu. Kilka chwil później Wachowicz za niecenzuralny gest w stronę miejscowych kibiców otrzymał od arbitra czerwoną kartkę. Ta z kolei wyklucza go z gry w minimum dwóch spotkaniach.

- Zachowałem się bardzo nieodpowiedzialnie. Ranga meczu oraz zachowanie miejscowych kibiców, którzy przez cały mecz nas prowokowali, spowodowały, że nerwy mnie poniosły i pokazałem w ich kierunku niecenzuralny gest. Trudno się było powstrzymać, kiedy co chwila, gdy podbiegałem do band po piłkę, aby wykonać wyrzut, miejscowi wymachiwali w moim kierunku parasolami. Nie wspomnę już o obrzucaniu nas epitetami słownymi, które nie nadają się do publikacji - powiedział przygnębiony Wachowicz.

Nie tylko on się dał sprowokować. Jeszcze przed rozpoczęciem gry doszło do "męskich" rozmów z udziałem piłkarzy obu drużyn. Cała sytuacja miała miejsce podczas rozgrzewki. Następnie na murawę boiska wbiegli kibice obu zespołów, uniemożliwiając punktualne rozpoczęcie gry.

- Cały ten chaos dał się we znaki moim zawodnikom. Niestety, nie graliśmy tego, czego od nich oczekiwałem. Zbyt szybko stracona bramka plus zaistniałe wcześniej pozaboiskowe sytuacje spowodowały wielką nerwowość w grze drużyny - ocenił przebieg meczu trener Radomiaka Jacek Kacprzak.

Szkoleniowiec odniósł się także do incydentu zaistniałego w 40. minucie spotkania. - Zbyszek jest na tyle doświadczonym piłkarzem, że nie powinien się dać sprowokować i w ten sposób zachować - stwierdził krótko Kacprzak.

Do nerwowego widowiska dostosował się także arbiter prowadzący mecz. W sumie aż dziewięciokrotnie sięgał do kieszonki po kartki.

- Zwykle nie oceniam pracy sędziów. Jednak nie panował on nad wydarzeniami na boisku. Mylił się zarówno w jedną, jak i w drugą stronę. A sytuacja, po której faulowany był Michał Kowalczyk w polu karnym, była ewidentna. Niestety dla nas, sędzia nie zareagował - dokończył trener Kacprzak.