Dziewiąte miejsce na zakończenie rundy jesiennej III ligi oznacza dla Radomiaka trudną wiosnę. Jerzy Engel junior, trener Zielonych, twierdzi jednak, że plan minimum został wykonany. Po raz pierwszy od lat, Radomiak całkowicie zmienił strategię budowania zespołu.
Przed startem sezonu z klubem pożegnali się w większości piłkarze pochodzący z innych rejonów Polski, a na Struga trafili albo wychowankowie, albo zawodnicy z najbliższej okolicy. Dlatego bywa, że w wyjściowym składzie Radomiaka, dziewięciu graczy to "swojaki". - Mam przynajmniej gwarancję, że moi podopieczni będą autentycznie walczyć dla klubu - podkreśla Jerzy Engel junior. Nie ukrywa, że istotnym elementem takiej struktury zespołu jest też fakt, że znacznie obniżyły się koszty jego utrzymania. Raz, że młodzi piłkarze nie żądają jeszcze za swoje występy wysokich kwot, dwa, że nie trzeba dla nich wynajmować dodatkowych mieszkań.
Taki scenariusz budowy nowego Radomiaka zaakceptowali na początku działacze i kibice, więc wydawało się, że jesień na Struga będzie w miarę spokojna. Okazało się jednak, że nic z tych rzeczy.
Sympatycy Zielonych szybko zapomnieli, że ich ulubiona drużyna powstała niemal od zera, a wielu zawodników jest jeszcze nastolatkami, którzy do niedawna grali jedynie w juniorach. Presja publiczności, małe doświadczenie, brak zgrania i niekiedy szczęścia, powodowały, że Radomiak spisywał się znacznie poniżej oczekiwań. Co prawda w większości spotkań trudno było odmówić poszczególnym piłkarzom ambicji, ale zaangażowanie zupełnie nie przekładało się na wyniki. - Przyjmuję głosy krytyki, ale przypominam, że założyliśmy długoletni plan odbudowy zespołu i klubu, więc na początku drogi zdarzają się też trudne chwile - jak mantrę powtarza Jerzy Engel junior. I dużo w jego słowach racji, choć pogubione punkty ze słabeuszami jak SMS Łódź, Świt Nowy Dwór Mazowiecki, czy Warmia Grajewo, bardzo trudno będzie odnaleźć wiosną. A jeśli Radomiak realnie myśli o grze na trzecim froncie (nowa II liga) musi w rundzie rewanżowej znacznie częściej wygrywać.
Przed klubem ze Struga stoi jeszcze jedno, kto wie czy nie trudniejsze od sportowego zadanie. Chodzi o odbudowę dobrego wizerunku Radomiaka. Jest ku temu dobra okazja, bo powstaje spółka akcyjna, która może być zalążkiem nowej jakości Zielonych. Żeby cel osiągnąć trzeba jednak rozpoczynać od zera, bo obecnie w klubie nie ma nawet namiastki polityki informacyjnej, o marketingowej nie wspominając. Mówiąc brutalnie, Radomiak utknął w tej materii gdzieś pod koniec lat 80-tych poprzedniego stulecia, a co gorsza można odnieść wrażenie, że taka sytuacja wielu osobom odpowiada. Na szczęście nie wszystkim i jest szansa, że coś zacznie się zmieniać. - Zaczynamy właśnie druk folderu reklamowego, chcemy poprawić stronę internetową, otworzyć się na media, ruszyć z akcją promocyjną do szkół - wylicza Łukasz Podlewski, dyrektor Radomiaka. Co ważne, zdaje sobie sprawę, że do tej pory sfera marketingu klubowego wyglądała źle i zapewnia, że w klubie znajdzie się kompetentna osoba odpowiedzialna za public relations.