To informacja nieoficjalna, ale pewna - pomocnika Radomiaka Jakuba Cieciurę obserwują wysłannicy Amiki Wronki. - To miłe, ale ze mną nikt się nie kontaktował - twierdzi piłkarz.
Dynamicznym wychowankiem Powiślanki Lipsko, pierwszoligowcy interesowali się już wiosną. Na meczu Radomiak - Kujawiak w Radomiu pojawił się "naczelny skaut" Amiki - Maciej Szczęsny, ale nie chciał wówczas wyjawić celu swojej wizyty. - Obserwuję kilku graczy - odpowiadał wymijająco. Dziś wiadomo, że jednym z tych wielu był Jakub Cieciura.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, wysłannicy z Wronek znów bacznie przyglądają się poczynaniom Cieciury. W Radomiu gościli ostatnio w miniony weekend, ale na mecz zielonych z Piastem Gliwice najprawdopodobniej nie dotarli. Z naszych informacji wynika jednak, że klub z Wielkopolski wciąż wyraża zainteresowanie pozyskaniem Cieciury i po zakończeniu sezonu oficjalnie zgłosi do Radomiaka zapytanie o możliwość transferu 22-letniego piłkarza. - Nie możemy oczywiście wykluczyć, że takie pismo do nas wpłynie, ale na razie nie mieliśmy ze strony Amiki Wronki żadnego oficjalnego sygnału w tej sprawie - informuje dyrektor Radomiaka Janusz Oparcik. W podobnym tonie wypowiada się sam zainteresowany. - Nikt się z ze mną nie kontaktował, ale jeśli to prawda, to wypada się tylko cieszyć - mówi Cieciura. - Chyba każdy zawodnik z II ligi chciałby występować w klubie z ekstraklasy. To naturalne.
Wiele komentarzy w klubie ze Struga wywołała też opisana przez "Gazetę" sprawa Abela Salamiego. - Oficjalne stanowisko klubu jest takie, że Abel Salami zgłosił dzień przed meczem z Piastem Gliwice kontuzję pachwiny i dlatego nie zagrał w tym spotkaniu - komunikuje Oparcik. - Na zbiórce przedmeczowej się nie stawił, ale przyjechał później. Wiedzieliśmy o tym, więc nie ma problemu - dodaje. Odnosi się też do zaległości wobec zawodnika. - Salami nie jest jedynym graczem wobec, którego mamy zobowiązania, więc nie wydaje nam się, że może chodzić w tym przypadku o zasadę "nie ma sianka, nie ma granka". Zawodnik nie zagrał bo leczy uraz pachwiny - twierdzi Oparcik. - Zresztą pensje wypłacamy na bieżąco, a zaległości mamy jedynie z tytułu premii. W tej chwili są to już sumy niewielkie.
Z naszych informacji wynika jednak, że kwoty wynikające z zaległości wobec piłkarzy i trenerów są spore. Za utrzymanie w lidze, zespół nie otrzymał jeszcze 60. procent należności. Na pieniądze z tego tytułu czekają też trenerzy: Mieczysław Broniszewski i Dariusz Janowski. W ich przypadku - to wiadomość nieoficjalna - chodzi o kwotę ponad 80 tys. zł. A lada dzień, zawodnicy zaczną się upominać o premie za zwycięstwa odniesione w rundzie jesiennej. Przecież jakby nie patrzeć, zespół wywalczył już 19 punktów.
W niedzielę, Radomiak może jeszcze powiększyć swój dorobek, bo zmierzy się z przedostatnią w tabeli Polonią Bytom. Mecz rozegrany zostanie co prawda na boisku rywala, ale zieloni wydają się być i tak jego faworytem. Wiele wskazuje na to, że radomianie udadzą się na Śląsk dzień wcześniej, gdyż pojedynek rozpocznie się najprawdopodobniej o godz. 12, a nie o 13. jak pierwotnie planowano. - Taka jest propozycja Polonii i jeśli przystanie na nią PZPN, my również nie będziemy zgłaszać sprzeciwu - informuje Oparcik.