Radomiak po meczu z Zawiszą

Druga porażka Radomiaka w rundzie wiosennej, a ściślej styl, w jakim została poniesiona, budzi niepokój. Przed kolejnymi bataliami o punkty na Struga trudno o optymizm. Sympatycy zielonych od swoich pupili wymagają dwóch rzeczy: walki i zwycięstw. Podczas pojedynku z Zawiszą Bydgoszcz otrzymali namiastkę tylko tej pierwszej. O punktach jednak mowy już nie było, co wywołało ogromny niesmak wśród kibiców.

Trener zielonych Mariusz Kuras wielokrotnie przekonywał, że w jego podopiecznych drzemią spore możliwości. Ostatni mecz nie przekonał jednak do tych stwierdzeń zbyt wielu osób. Być może na przeszkodzie do zaprezentowania prawdziwego oblicza zielonych staje niemożność zestawienia optymalnego składu. W tygodniu poprzedzającym mecz z bydgoszczanami ze Struga bowiem co i rusz docierały wieści o kontuzjach oraz nadmiarze kartek wykluczających zawodników z kolejnych spotkań. - Nie zmienia to jednak faktu, że to piłkarze biegający po boisku wykorzystali limit błędów, który przysługiwał nam na rundę wiosenną - wtrąca szkoleniowiec. Trener najwięcej zastrzeżeń miał do defensywy. Właśnie niedociągnięcia w tej linii położyły się cieniem na wynik konfrontacji, gdyż po stracie pierwszej bramki drużyna była tak roztrzęsiona, że nie potrafiła skonstruować składnej akcji. I właśnie zmiana taktyki gry defensorów będzie najpilniejszą sprawą zajmującą głowę Kurasa przed pojedynkiem z Jagiellonią Białystok.

Obrona nie jest jednak jedyną formacją zielonych, którą należałoby wstrząsnąć. W zasadzie bowiem w każdej linii można było dopatrzyć się rażących niedociągnięć. O ile w pomocy po powrocie do gry Tomasza Brzyskiego szkoleniowiec będzie miał spore pole manewru, o tyle największą niewiadomą pozostaje kwestia skuteczności napastników. - Po prostu muszą się przełamać podczas meczu. Przecież nie nauczą się trafiać do siatki rywala na treningu. A za marnowanie sytuacji podobnych do tych ze spotkania z Zawiszą w meczach z silniejszym przeciwnikiem możemy ponieść jeszcze surowszą karę - przestrzega Kuras.

Kibicom zielonych pozostaje tylko wierzyć w zasadę, że zespoły prowadzone przez Kurasa szczyt formy osiągają dopiero po kilku rozegranych meczach o punkty. Szkoleniowiec pracę w GKS-ie Bełchatów rozpoczął bowiem od trzech porażek. Natomiast w 28 kolejnych spotkaniach jego podopieczni schodzili z boiska ze zdobyczą punktową. Kuras: - Wierzę, że podobnie będzie w Radomiu...