Po dwóch sezonach od reaktywacji rezerw Radomiaka, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to to, że druga drużyna klubu ze Struga w sezonie 2011/2012 nie przystąpi do rozgrywek klasy A. Patrząc jednak z perspektywy tego jak funkcjonowały - a w zasadzie nie funkcjonowały - rezerwy zielonych w rundzie wiosennej minionego sezonu, może to i lepiej, żeby nasz klub w kolejnym sezonie nie był ośmieszany dwucyfrowymi porażkami.
Jesienią 2009 roku po siedmiu latach przerwy reaktywowano drużynę rezerw w Radomiaku. Zespół oparty na samej młodzieży już po sezonie gry w klasie B wywalczył w bardzo dobrym stylu awans do klasy A. Wówczas mówiło się nawet, że Radomiak może powalczyć o okręgówkę. O ile jesienią drużyna funkcjonowała na normalnych zasadach, regularnie trenowała i przede wszystkim spełniała swój podstawy cel, czyli była miejscem do gry dla zawodników z szerokiej kadry pierwszego zespołu, którzy nie łapali się do III-ligowego zespołu lub grali w nim w mniejszym wymiarze czasowym, o tyle to z czym mieliśmy do czynienia w ostatnich miesiącach było po prostu wielką kompromitacją najstarszego klubu w regionie. I nie ważne, że chodzi tu o drugi zespół. Radomiak to Radomiak.
Radzący sobie na jesieni całkiem nieźle zespół rezerw ubiegłej zimy praktycznie się rozleciał, a podstawowi zawodnicy "dwójki" albo wybrali inne kluby, albo powrócili do juniorów RKS-u. Stało się tak, ponieważ sumiennie i regularnie trenujący piłkarze nie mogli liczyć na obiecane wcześniej, a później nie wypłacone symboliczne premie za wygrane mecze i awans do klasy A. Przykre to, ponieważ młodym graczom - w większości wychowankom Radomiaka - należało się choćby niewielkie wynagrodzenie, które byłoby nie tylko nagrodą za chęć reprezentowania zielonych i w zasadzie "trzymania" rezerw na określonym poziomie, ale także motywacją do dalszej pracy.
Dzięki zaangażowaniu kilku osób, którym byt rezerw nie był obojętny Radomiak przystąpił do rundy rewanżowej, przez co nie oddawał spotkań walkowerem, które wiązałyby się z karami finansowymi. Sytuacje kiedy na mecz jechało zaledwie ośmiu, nie grających nigdy wcześniej ze sobą zawodników i porażki różnicą dziesięciu bramek na poziomie klasy A, każdy zapewne pamięta i każdemu sympatykowi Radomiaka czytając takie informacje z pewnością nie było do śmiechu. Kompromitujące wyniki nie są jednak winą starających się wiosną ze wszystkich sił podejmować walkę piłkarzy. To wypadkowa tego jak przy Struga traktuje się rezerwy, które niegdyś Radomiak miał w III lidze. Dziś w III lidze gra pierwsza drużyna...