Po pucharowym zwycięstwie i serii dwóch wygranych w lidze, Radomiak obniżył nieco loty. Na własnym boisku, przy dopingu kilkutysięcznej widowni, nie sprostał absolutnemu beniaminkowi drugiej ligi ? Heko Czermno. Gospodarze, choć oddali na bramkę Heko aż dwadzieścia dwa strzały, nie potrafili znaleźć skutecznej recepty na pokonanie Marcina Mańki. Radomiak jest szóstym zespołem, który ?u siebie? nie jest w stanie pokonać drużyny prowadzonej przez Janusza Białka.
Ostatnie mecze pokazują, że Radomiakowi gra się najlepiej z ?nożem na gardle?. Będąc pod presją zarządu, który postawił ?zielonym? za cel zdobycie sześciu punktów w trzech meczach, radomianie w trybie przyśpieszonym postarali się o jego zrealizowanie. Ale grając już bez dodatkowego obciążenia, i do tego w roli faworyta, wypadli blado. Co prawda przewaga Radomiaka w tym meczu nie podlega dyskusji, ale co do wykończenia akcji można mieć już spore zastrzeżenia. Gdyby Radomiak zdobył się na wykorzystanie choć jednej, stworzonej przez siebie sytuacji, mecz potoczyłby się zapewne na ich korzyść.
Zawodnicy z Czermna byli w stanie grać jak równy z równym jedynie przez pierwsze minuty spotkania. Wraz w upływem czasu Radomiak wręcz miażdżył przyjezdnych, którzy sporadycznie próbowali przeprowadzać groźne kontry. Od uderzenia Nenada Studena w 11. minucie zaczęło się prawdziwe oblężenie bramki Marcina Mańki. I jeżeli jeszcze w pierwszej odsłonie gry, Radomiak grał dość zachowawczo i skupiał się głównie na długich przerzutach z głębi pola do Abela Salamiego i Macieja Terleckiego, to już w drugiej części meczu goście nie schodzili praktycznie ze swojej połowy.
Widząc skomasowaną obronę Heko, radomianie szczęścia szukali w stałych fragmentach gry i strzałach z dalszej odległości. Więcej nie byli w stanie zdziałać, gdyż po prostu musieli uznać wyższość obrony gości, która w tym meczu, stanowiła monolit nie do sforsowania. W pierwszej połowie najbliższy pokonania golkipera z Czermna był Maciej Terlecki, kiedy to jego wolej o centymetry minął bramkę rywala. Bliski zdobycia prowadzenia był także Nikołaj Branfiłow. W 31. minucie, po dośrodkowaniu Tomasza Brzyskiego z rzutu rożnego, Białoruski stoper źle obliczył lot piłki i w dogodnej sytuacji fatalnie przestrzelił.
Podopieczni Janusza Białka, jeżeli ruszyli już do przodu, to ich ataki były na tyle nieporadne, że wywoływały wręcz zdziwienie u radomskich kibiców, którzy pytali się wzajemnie: jak tak słaba drużyna zdobyła do tej pory 15 punktów?. Niebezpiecznie pod bramką Tomasza Borkowskiego robiło się tylko wtedy, gdy do egzekwowania stałych fragmentów gry podchodził Krzysztof Trela. W pozostałych sytuacjach, głównie dzięki wspaniałej postawie Zbigniewa Wachowicza w defensywnie, Heko nie zdołało zawiązać groźnych akcji.
W drugiej połowie meczu powtórzył się scenariusz nie tylko z pierwszych 45 minut, ale także z kilku wyjazdowych spotkań z udziałem Heko Czermno. Ofensywa ?zielonych?, wzmocniona jeszcze przez Klaudiusza Ząbeckiego, raz po raz atakowała gości. Tyle, że kanonada w wykonaniu Radomiaka przypominała walenie głową w mur. Na nic zdały się strzały wspomnianego już Klaudiusza Ząbeckiego, który momentami wręcz ośmieszał defensorów Heko ?podręcznikowym dryblingiem?. Również przy uderzeniach Tomasza Brzyskiego, Raimondasa Vileniskisa (w 60. minucie przerzucił piłkę tuż nad poprzeczką), Abela Salamiego czy Macieja Terleckiego (przepiękny wolej w 80. minucie po dograniu Jacka Kacprzaka) bramka strzeżona przez Marcina Mańkę stała jak zaczarowana.
Szkoda, że dopiero w drugiej połowie, trener Radomiaka Mieczysław Broniszewski zdecydował się na wystawienie do gry młodego, utalentowanego Klaudiusza Ząbeckiego. Wchodząc za Nenada Studena, który już w pierwszej minucie obejrzał żółtą kartkę, poderwał do boju radomską jedenastkę. Szarżował niemal na każdym centymetrze boiska, ale jego trud poszedł na marne, gdyż podobnie jak w pierwszej połowie napad Radomiaka był zbyt często osamotniony i pozbawiony wsparcia z drugiej linii. Nie pomogło nawet wejście ofensywnie grającego Jacka Kacprzaka, który w duecie z Maciejem Terleckim, próbował na własną rękę zdobyć upragnionego gola. Heko, choć pozbawione kilku podstawowych zawodników, stawiało skuteczny opór przez pełne dziewięćdziesiąt minut i tym samym zrealizowało założenie przedmeczowe trenera Janusza Białka.
Obie drużyny podzieliły się zatem punktami, ale zwycięstwo jak najbardziej należało się w tym spotkaniu gospodarzom. - Radomiak zagrał bardzo ładny mecz, ale zabrakło skuteczności - spuentował krótko jeden z kibiców opuszczających stadion przy ulicy Struga 63. Zastanawiający jest tylko fakt, że Heko, drużyna która stawia dopiero pierwsze kroki w piłkarskim świecie, potrafi skutecznie pomieszać szyki starym wyjadaczom polskiej piłki jakim jest np. Radomiak, który za kilka lat będzie obchodził swoje setne urodziny?
Statystyki spotkania
Radomiak / Heko
Strzały: 22 / 6
Strzały celne: 2 / 1
Rożne: 6 / 0
Spalone: 2 / 6
Faule: 23 / 23
Najaktywniejsi pod bramką
Radomiak: Terlecki ? 5 strzałów (1 celny), Brzyski ? 5 (0), Ząbecki ? 3 (1), Vileniskis ? 2 (1), Cieciura ? 2 (0), Branfiłow ? 2 (0), Studen ? 1 (0), Sadzawicki ? 1 (0), Salami ? 1 (0), Duda ? 1 (0).
Heko: Trela ? 4 (1), Nawrot ? 1 (0), Sobczyński ? 1 (0).
Radomiak Radom ? Heko Czermno 0:0
Radomiak: Borkowski ? Duda, Branfiłow, Wachowicz, Cieciura, Vileniskis, Sadzawicki (78? Kacprzak), Brzyski, Studen (46? Ząbecki), Terlecki, Salami.
Heko: Mańka ? Solarz, Walęciak, Drozd, Boguś, Kościukiewicz, Nawrot (64? Sobczyński), Dworzyński (81? Marcioch), Trela, Umukoro (46? Kanarski), Luka.
Żółte kartki: Salami, Studen, Wachowicz (Radomiak) ? Kościukiewicz, Luka, Nawrot (Heko)
Sędzia: Dariusz Giejsztorewicz (Podlaski ZPN)
Widzów: 5000