Radomiak Radom - Omega Kleszczów 1:1 (0:0)

Kilku sekund zabrakło piłkarzom Radomiaka by po meczu z Omegą Kleszczów powiększyć swój dorobek punktowy o trzy, a nie tylko o jedno oczko. Zieloni po naprawdę dobrym meczu od 68. minuty po trafieniu Marcina Figiela prowadzili 1:0 i nic nie wskazywało na to, że w pojedynku ze słabo grającą Omegą mogą stracić punkty. Niestety tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego po przypadkowym odbiciu piłki przez Piotra Słodkiewicza przyjezdni wyrównali.

Do konfrontacji z Omegą podopieczni Dariusza Dźwigały przystąpili z trzema zmianami w wyjściowym składzie w porównaniu do ostatniego meczu z Włókniarzem. Na prawą stronę obrony powrócił kapitan Łukasz Szary. W środku pola miejsce Mikołaja Tokaja zajął Kabir Ojikutu, a za Wojciecha Wociala zagrał Maciej Domański.

Przewaga Radomiaka od początku pojedynku nie podlegała dyskusji. Zieloni długo utrzymywali się przy piłce, wymieniali dużo podać i co najważniejsze stwarzali sytuacje do zdobycia gola. Pierwszą z nich miał w 4. minucie Paweł Tarnowski, który po podaniu Marcina Figiela wyszedł na pojedynek jeden na jeden z Paprockim, ale strzał naszego napastnika z dość ostrego kąta zdołał obronić golkiper Omegi. W 26. minucie goście wyszli z kontrą, po której Krzysztof Baryła mógł zatrudnić Łukasza Skowrona, lecz uderzenie zawodnika z Kleszczowa zdołał zablokować Maciej Świdzikowski i piłka wyszła na rzut rożny. W odpowiedzi wolejem próbował Figiel, ale trafił wprost w Paprockiego. W 31. minucie Tarnowski ograł w polu karnym jednego z defensorów Omegi, zagrał do Kabira Ojikutu, ten na raty uderzał w kierunku bramki rywali, i po drugim strzale piłkę z linii bramkowej intuicyjną obroną zdołał wybić bramkarz przyjezdnych. Radomiak nie rezygnował z ataków i raz po raz gościł pod polem karnym ekipy z Kleszczowa. W 36. minucie "Taran" dośrodkował wzdłuż bramki w kierunku Marcina Figiela, a ten naciskany przez rywala, będąc na piątym metrze strzelił obok bramki. W 45. minucie ponownie na skrzydle pokazał się Paweł Tarnowski i ponownie podał w kierunku Figiela. Nasz zawodnik tym razem próbował skierować piłkę do siatki strzałem piętą, ale nie trafił czysto futbolówki i ta opuściła plac gry.

W drugiej połowie zieloni przyśpieszyli grę, czego efektem było mnóstwo oskrzydlających akcji przynoszących głównie rzuty rożne. Wreszcie w 68. minucie Piotr Wlazło wypatrzył w polu karnym dobrze ustawionego Figiela, który wykorzystał błąd defensorów Omegi, "oderwał" się od nich i płaskim strzałem pokonał Paprockiego, a następnie utonął w objęciach kolegów z drużyny. Radomiak miał Omegę na łopatkach i powinien pokusić się o drugie trafienie, które ostatecznie rozstrzygnęłoby losy meczu. Nasi zawodnicy skupili się jednak głównie na szanowaniu jednobramkowej przewagi i do czwartej minuty doliczonego czasu gry wychodziło to zupełnie dobrze. W 81. minucie strzał ostrzegawczy, który minimalnie minął bramkę Skowrona oddał Michał Czaplarski. O tym, że prowadzenie jednym golem to w piłce nożnej żadna zaliczka podopieczni Dariusza Dźwigały przekonali się na kilka sekund przed końcem meczu. Radomianie pozwolili przeprowadzić gościom akcję, która miała opłakany skutek. Potężne uderzenie z dystansu Krzysztofa Baryły w znakomity sposób obronił Łukasz Skowron. Piłka spadła jednak pod nogi ustawionego na 20. metrze Pawła Kowalskiego, ten bez zastanowienia strzelił przed siebie i gdyby nie Piotr Słodkiewicz, który znalazł się w okolicach naszej bramki i dostawił nogę pokonując Skowrona, futbolówka wyszłaby za pole karne, a sędzia z pewnością zakończyłby mecz. A tak niestety Radomiak stracił gola, dwa cenne punkty i w pełni nie wykorzystał potknięć najgroźniejszych rywali.

Szkoda, bo niedosyt po takich meczach jest ogromny, ale liga trwa dalej i trzeba myśleć już o kolejnym spotkaniu, zostawiając potyczkę z Omegą za sobą. Jeżeli prawdą jest, że w piłce nożnej suma szczęścia zawsze równa jest zeru, a sukces rodzi się w bólach, to w kolejnych meczach może być tylko lepiej, choć oczywiście źle nie jest. Jest dobrze, bowiem Radomiak po 11 kolejkach pozostaje samotnym liderem i jedynym niepokonanym dotąd zespołem z przewagą pięciu punktów nad drugą w tabeli Bronią i siedmiu nad trzecią Zawiszą. Uważana z jednego z głównych faworytów do awansu Legionovia traci do naszego zespołu osiem oczek.

Za tydzień Radomiak zagra na wyjeździe z Hutnikiem Warszawa.

Radomiak Radom - Omega Kleszczów 1:1 (0:0)
(Figiel 68' - Słodkiewicz 90'+4)

Radomiak: Skowron - Szary, Moryc, Świdzikowski, Rolak - Ojikutu (61' Wocial), Wlazło - Domański (90' Tokaj), Figiel, Wnuk (61' Dąrbowski) - Tarnowski (90' Kozieł)

Omega: Paprocki - Słodkiewicz, Słyścio, Walnetynowicz, Stopka, Baryła, Marciniak (72' Nowaczyk), Potęga (55' Kowalski P.), Czaplarski, Kowalski K. (64' Rachubiński), Górski

żółte kartki: Figiel, Rolak - Górski, Słyścio

sędziował: Piotr Milaczerek (Skierniewice)