Radomiak Radom - Ursus Warszawa 1:0 (0:0)

To był szalony, ale co najważniejsze zwycięski dla Radomiaka mecz. Po pierwszej, nudnej połowie, w drugiej odsłonie piłkarze Radomiaka i Ursusa stworzyli emocjonujące widowisko, które do samego końca trzymało w napięciu. Jedynego gola w tym spotkaniu strzelił dla zielonych w 57. minucie Leandro. W 66. minucie rzutu karnego podyktowanego za faul na Leandro nie wykorzystał Marcin Figiel, Wysocki obronił jego strzał.

Do konfrontacji z Ursusem nasz zespół przystąpił bez pauzującego na żółte kartki Piotra Wlazło oraz kontuzjowanego Krystiana Putona. Ponadto w wyjściowym składzie zielonych na sobotni mecz w porównaniu z ostatnim pojedynkiem w Sieradzu zaszły dwie zmiany. Mateusz Dąbrowski zagrał za Mateusza Radeckiego, a Piotr Charzewski za Piotra Wlazło. Funkcję defensywnego pomocnika od pierwszej minuty pełnił Marcin Figiel.

W pierwszej połowie Radomiak miał spore problemy z konstruowaniem akcji ofensywnych, bowiem bardzo wysokim i trzeba to przyznać, skutecznym pressingiem grali goście. Podopieczni Armina Tomali nie mogli znaleźć innego sposobu na zbliżenie się pod pole karne Ursusa, jak tylko granie długich piłek w kierunku Leandro. W powietrznej walce z rosłymi defensorami przyjezdnych, brazylijski napastnik był jednak bez szans. Radomiakowi nie udawało się również na dłużej przytrzymać futbolówki w środku pola, przez co w pierwszych 45 minutach spotkanie nie było porywającym widowiskiem. Bramkowej okazji nie potrafił stworzyć także Ursus.

Od początku drugiej części gry trener Tomala desygnował do boju Mateusza Radeckiego i Kabira Ojikutu, którzy wreszcie opanowali środkową część boiska. Gra Radomiaka wyglądała już inaczej, lepiej, a efektem tego był gol na 1:0. W 57. minucie akcję zainicjował Paweł Tarnowski, następnie Marek Kaliszewski dograł piłkę głową do wbiegającego w pole karne Leandro, a ten pomimo interwencji Wysockiego wyprowadził zielonych na prowadzenie. Dopiero od tej chwili mecz rozpoczął się na dobre. Ursus ruszył do odrabiania strat, a Radomiak kontrował. W 65. minucie Leandro po klepce z Figielem wymanewrował najpierw Jarosława Łowickiego, a następnie będąc w polu karnym został sfaulowany przez Grzegorza Skowrońskiego i sędzia podyktował rzut karny. Brazylijski napastnik musiał opuścić boisko, bowiem był opatrywany przez masażystów, więc do piłki podszedł Marcin Figiel. Niestety strzał w lewy róg bramki zdołał obronić Paweł Wysocki. Trener przyjezdnych Tomasz Matuszewski postawił wszystko na jedną kartę wpuszczając na boisku dwóch napastników. Ostatnie 20 minut pojedynku toczyło się w szaleńczym tempie. Zawodnicy Radomiaka nie odpuszczali nawet na chwilę, atakując graczy Ursusa na całej długości i szerokości boiska, a po ryzykownej, aczkolwiek przymusowej i co najważniejsze czystej interwencji Łukasza Szarego tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego, kiedy to w pole karne wpadł Michał Ocipka i każdemu na stadionie serce mocniej zabiło, stało się jasne, że w Wielką Sobotę to nasza drużyna zainkasuje komplet punktów. Brawo!

Za tydzień Radomiak zagra na wyjeździe z Legionovią Legionowo.

Radomiak Radom - Ursus Warszawa 1:0 (0:0)
(Lenadro 57')

Radomiak: Skowron - Szary, Moryc, Śwdzikowski, Wójcik, Kaliszewski (80' Domański), Dąbrowski (46' Radecki), Figiel, Charzewski (46' Ojikutu), Tarnowski, Leandro (88' Wnuk)

Ursus: Wysocki - Rosłoń, Bulik (81' Sowiński), Skowroński, Łowicki, Obem, Jarczak, Sikora (68' Ocipka), Ćwik, Kabala (81' Kaleta), Jagodziński (68' Radionov)

żółte kartki: Tarnowski - Obem, Rosłoń

sędziował: Paweł Jenda (Siedlce)