Radomiak zremisował wygrany mecz

Do 85. minuty wyjazdowego spotkania Radomiaka ze Świtem zieloni prowadzili już 2:0 po bramkach Daniela Barzyńskiego i Arkadiusza Oziewicza. Katastrofalny błąd bramkarza radomskiego klubu Jarosława Paśnika, który dał sobie "wrzucić piłkę za kołnierz" po strzale Dudka z 40 metrów rozpoczął koszmar zielonych, którzy w efekcie tracąc drugą bramkę w doliczonym czasie gry zremisowali 2:2 wygrany mecz. Radomiak od 55. minuty grał w dziesiątkę.

Szkoleniowiec Jerzy Engel junior w pierwszej jedenastce na Świt w porównaniu do wyjściowego składu z ostatniego meczu z Nadnarwianką dokonał aż siedmiu zmian. W zielonych barwach zadebiutowali Boryczka, Tarnowski i Paśnik.

Pojedynek rozgrywany na grząskiej murawie rozpoczęli gospodarze, ale to Radomiak pierwszy groźnie zaatakował. Najpierw w 15. minucie strzał Oziewicza wybronił Fogler, a już minutę później w sytuacji sam na sam z bramkarzem Świtu znalazł się Paweł Tarnowski. Tym razem również nie zobaczyliśmy gola. W 37. minucie Radomiak za sprawą Oziewicza zdobył bramkę, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Arbiter uznał, że strzał Arka był po gwizdku i ukarał go żółtą kartką. Jak się później ukazało nie ostatnią.

Drugą połowę od mocnego akcentu rozpoczął Radomiak. W 48. minucie Daniel Barzyński otrzymał idealne crossowe podanie i strzałem z samego narożnika pola karnego przelobował golkipera Świtu. W 55. minucie zieloni zadali kolejny cios. Tarnowski popędził prawą stroną, wpadł w pole karne i wyłożył na 11 metr piłkę Oziewiczowi, który strzałem tuż przy słupku podwyższył na 2:0. Radość Arkadiusza była tak wielka, że sędzia ukarał go żółtym kartonikiem, a że był to już drugi w meczu, piłkarz Radomiaka musiał opuścić plac gry.

Zejście z boiska pomocnika zielonych nie wpłynęło jednak negatywnie na grę Radomiaka, który miał jeszcze kilka okazji do zdobycia trzeciej bramki, ale to Świt zdobył gola. W okolicach połowy boiska faulował Szary. Piłkę w pole karne posłał Dudek, a ta przelobowała Jarosława Paśnika. Ewidentny błąd bramkarza, który źle obliczył lot piłki. Był to dopiero początek nieszczęścia Radomiaka.

Kiedy sędzia główny spotkania Tomasz Sydor z Łodzi zadecydował, że przedłuży spotkanie o 4. minuty, mimo że większych przerw w grze nie było, niepokój o wynik wśród kibiców Radomiaka był co raz większy. I stało się. Tuż pod koniec doliczonego czasu gry po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę głową do siatki obok bezradnego Paśnika skierował Zjawiński. Konsternacja na ławce rezerwowych Radomiaka oraz w sektorze zajmowanym przez kibiców zielonych. Po chwili sędzia zakończył mecz.