Radomiak Radom pewnie pokonał Drwęcę Nowe Miasto Lubawskie 4:0 i wciąż zachowuje szansę na grę w barażach o drugą ligę. Ogromny wkład w efektowne zwycięstwo miał Daniel Barzyński, który, oprócz dwóch zdobytych bramek, zaliczył także asystę. Ostatni raz tak wysoko "zieloni" wygrali 10 czerwca 2006 roku ze Szczakowianką Jaworzno.
Przeżywająca spore kłopoty organizacyjno-finansowe Drwęca nie była w stanie podjąć równorzędnej walki z Radomiakiem. Podopieczni Jacka Kacprzaka szybko przejęli inicjatywę, narzucili swój styl gry i już od pierwszych minut konsekwentnie dążyli do realizacji przedmeczowych założeń, wśród których na pierwszy plan wysuwało się zdobycie trzech punktów.
Co więcej ich gra wreszcie mogła się podobać. Było dużo prostopadłych podań, szybkich akcji skrzydłami i dopracowanych zagrań na krótkim odcinku boiska. Jednym słowem Radomiak, po słabym meczu w Nowym Dworze, przeżył swoistą metamorfozę. - Zmieniłem trochę trening. Graliśmy więcej intensywnych gierek, złapaliśmy trochę świeżości i byliśmy lepiej przygotowani mentalnie do tego meczu. Moim założeniem było m. in., aby zawodnicy cieszyli się z gry, aby na boisko wychodzili nie z przymusu, ale wyluzowani i jednocześnie zmotywowani - tłumaczył po meczu Kacprzak.
Słowa trenera zielonych chyba najbardziej do serca wziął sobie Daniel Barzyński, który zaliczył jeden z najlepszych występów w barwach Radomiaka. Już w 13. minucie po raz pierwszy pokonał golkipera gości, Jarosława Talika. Dwie minuty później posłał precyzyjną piłkę w pole karne, gdzie czaił się Dominik Dukalski. Obdarzony bardzo dobrymi warunkami fizycznymi młodzieżowiec mocnym strzałem głową podwyższył rezultat meczu na 2:0.
Kolejne gole radomska publiczność obejrzała dopiero po przerwie. Autorem trzeciego trafienia był Michał Walkiewicz, który wykorzystał idealne podanie z prawej strony boiska od Marcina Trzaskalskiego. Kropkę nad ?i? postawił w 86. minucie Barzyński. W zamieszaniu pod polem karnym Drwęcy zimną krew zachował Maciej Terlecki. Zwodem uwolnił się spod opieki obrońców i dograł wprost na nogę filigranowego pomocnika zielonych, któremu nie pozostało nic innego, jak dopełnić formalności.
- Choć grałem na trochę nietypowej dla siebie pozycji, to jednak strzelając dwie bramki i dokładając do tego asystę myślę, że dobrze wywiązałem się z powierzonych mi zadań. Cieszę się tym bardziej, bo forma, zarówno moja, jak i drużyny rośnie, a to jest dobry prognostyk przed meczem z Pelikanem - powiedział po meczu Daniel Barzyński.
Drwęca przez cały mecz stworzyła parę groźnych sytuacji, ale ich wykończenie pozostawia wiele do życzenia. Owszem goście zagrozili kilkakrotnie bramce strzeżonej przez Roberta Stawiarskiego, ale czynili to tak nieudolnie, że piłka albo mijała zamierzony cel, albo padała łupem dobrze broniącego golkipera zielonych.
Trudno się jednak dziwić postawie podopiecznych Andrzeja Błaszkowskiego, skoro od kilku tygodni w klubie panuje chaos i bezkrólewie, a większość drużyny opiera się na młodych, niedoświadczonych zawodnikach. Dlatego w tym sezonie Drwęca grać może tylko o utrzymanie się w lidze.
Natomiast Radomiak w dalszym ciągu walczy o miejsce premiowane grą w barażach, a kolejny mecz prawdy przyjdzie zagrać już za tydzień. Zielonych gościć będzie zajmujący trzecią lokatę Pelikan Łowicz.
Radomiak Radom: Stawiarski - Skórnicki (77' Lewandowski), Pacan. Michalski, Wachowicz, Dukalski, Terlecki, Oziewicz (68' Walkiewicz), Barzyński, Kowalczyk (71' Trzaskalski), Wawreńczuk (75' Lesisz)
Drwęca NML: Talik - Pietrasik, Zakierski, Roszkowski, Preszler, Malanowski (Gruszczyński), Rybkiewicz, Piceluk (74' Marcfeld), Gikiewicz, Kołakowski (78' Rafique), Nadolny (46' Filipek)
żółte kartki: Oziewicz, Michalski - Malanowski
sędziował: Rafał Greń (Rzeszów)
widzów: ok. 1200