Większość sympatyków Radomiaka uczestniczących w naszej sondzie, w której pytaliśmy jaka była runda jesienna w wykonaniu piłkarzy Radomiaka, podobnie jak szkoleniowiec zielonych Zbigniew Wachowicz uważa, że jesień dla RKS-u była jak najbardziej udana! Swój głos na tą opcję oddało 1092. spośród 1783. odpowiadających. Dziękując za oddane głosy, zapraszamy do lektury wywiadu z trenerem radomian, podsumowującym minioną rundę.
Podstawowe pytanie, czy jesteś zadowolony z rundy jesiennej?
- Tak, jestem zadowolony. Szkoda tych straconych punktów w końcówce rundy, ale biorąc pod uwagę to, że zespół jest bardzo młody, że ciągle ciąży na nas presja zwycięstw, jest rzeczą normalną, że w pewnym momencie może spaść forma piłkarska. Do tego dochodziły kontuzje, pauzy za kartki, ewidentne błędy sędziów, ale nie chcę się tym tłumaczyć, ponieważ w każdym z tych meczy mieliśmy swoje sytuacje, które powinniśmy zakończyć bramką. Ogólnie moim zdaniem runda się udała.
Na inaugurację sezonu zanotowaliście na wyjeździe bezbramkowy remis z Koroną Góra Kalwaria. Wtedy też zaczęto zastanawiać się czy tak młody zespół będzie w stanie skutecznie walczyć o awans. W kolejnych spotkaniach wkroczyliście już na właściwe tory aplikując kolejnym rywalom po kilka bramek. Tak było do meczu z Mazovią włącznie. Jak ocenisz tą pierwszą część rundy?
- Podejrzewam, że gdybyśmy strzelili w Górze Kalwarii bramkę to ten mecz ułożyłby się tak jak następne spotkania. Mieliśmy kilka naprawdę dobrych sytuacji, ale niestety nie udało się strzelić. Pojawiły się różne głosy, ale ja wierzyłem w tych chłopaków, ponieważ bardzo dobrze przepracowaliśmy okres przed rundą jesienną. Następny mecz był z Piastem Piastów, wygrany przez nas 5:1. Później kolejne zwycięstwa po pięć, sześć do zera. Dostawaliśmy pochwały nie tylko z naszego środowiska, ale dzwonili do mnie również inni trenerzy, którzy obserwowali nasz zespół i zgodnie powtarzali, że pomimo tego, iż jest to bardzo młoda drużyna to prezentuje się bardzo dojrzale. Cieszy nas to, bo widać, że praca daje efekt. Niektórzy myśleli, że będziemy wygrywać wysoko wszystkie mecze, ale niestety zespoły z którymi gramy czy u siebie, czy na wyjeździe, ustawiają się ewidentnie w defensywie i naprawdę ciężko się gra. Mimo tego strzeliliśmy 53. bramki, gdzie w historii tego klubu nie zdarzyło się jeszcze, żeby Radomiak obojętnie w jakiej lidze zdobył tyle bramek w jednej rundzie, dlatego należy się z tego cieszyć.
Po rekordowym zwycięstwie z Mazovią przyszedł czas na mecz jesieni z Klubem Sportowym Piaseczno. Wszyscy liczyliśmy, że uda się zdobyć komplet punktów, ale jak wiemy był remis. Niektórzy twierdzą, że właśnie od tego spotkania forma Radomiaka zaczęła spadać, mimo że były kolejne zwycięstwa, ale już nie tak przekonujące i nie po aż tak dobrej grze.
- Co do meczu z Piasecznem. Już w 3. minucie strzelamy bramkę na 1:0. Następnie w ciągu kolejnych 15. minut mieliśmy kilka okazji, żeby dobić zespół Piaseczna i w najmniej odpowiednim momencie tracimy dwa gole po stałych fragmentach gry. A stało się tak tylko dlatego, że nasza defensywa jest w miarę młoda. Najstarszy zawodnik w obronie ma zaledwie 22. lata. Kto był na meczu to widział, że mieliśmy kilka bardzo dobrych sytuacji, a to że Piaseczno w drugiej połowie miało jedną czy dwie kontry, wynikało tylko z tego, że my chcieliśmy ten mecz wygrać a nie zremisować. Dlatego nie zgodziłbym się z tym, że od tego momentu nasza forma zaczęła spadać. Przypominam, że później mieliśmy mecz z Ursusem, w którym zagrała najmłodsza w historii jedenastka. Średnia wieku wynosiła 19. lat i 7. miesięcy, mimo to zespół poradził sobie i wygrał z trzecią drużyną ligi - kandydatem do awansu. Przy następnych meczach zdarzały się niezrozumiałe dla mnie sytuacje z brakiem dopingu. Nie wiem z czego to wynikało, ponieważ zespół niczym sobie nie zawinił. W dalszym ciągu na stadion przychodziło po 1500-2000 kibiców, ale nie było takiej otoczki jak na początku, a zespół nie miał "powera". Dodam jeszcze jedno jeśli chodzi o doping. Pamiętam wyjazdowy mecz z Amurem Wilga, gdzie przegrywaliśmy najpierw jeden, a później już dwa zero. Widziałem podłamanie u chłopaków, ja również byłem nieco zgaszony i wtedy grupa około 50-100 naszych kibiców zaśpiewała kilka piosenek w stylu "Jesteśmy z Wami", "Czy wygrywasz czy nie..". Ten doping wstąpił w chłopaków i w ciągu 15. minut strzeliliśmy trzy bramki. Ten przykład pokazuje, że doping powoduje u zawodników wykrzesanie jakiś dodatkowych możliwości.
W pewnym momencie po wypracowaniu sobie zarówno przez Radomiaka jak i Piaseczno dość znaczącej przewagi nad rywalami wydawało się, że to właśnie tylko między tymi dwoma zespołami rozegra się walka o awans. Tymczasem, patrząc na tabelę, ochotę na awans ma również Pogoń i Ursus. Szykuje się bardzo ciekawa wiosna.
- Zgadza się. To zmniejszenie straty punktowej szczególnie do nas, to efekt tych trzech spotkań, w których nieoczekiwanie straciliśmy punkty o czym wspominałem na początku. Może się zdarzyć i to jest normalne, że pewnym momencie forma lekko spadnie, ale na pewno nie spadła forma fizyczna, co pokazał mecz z Hutnikiem rozgrywany na śniegu. Chłopaki pokazali, że pod względem fizycznym, siłowym są przygotowani bardzo dobrze. Należy im się szacunek za to, że wybiegali 90. minut w śniegu i błocie, a przy tym zrobili kilkanaście bardzo ładnych akcji i strzelili trzy bramki.
Na zakończenie, co było dla ciebie największym rozczarowaniem tej rundy, a co sprawiło najwięcej radości?
- Rozczarowaniem... Może brak skuteczności w tych ostatnich meczach. Z kolei najbardziej cieszę się z postępów jakie zrobili wszyscy chłopcy, którzy grali przez te trzy miesiące oraz z pozytywnej opinii bezstronnych obserwatorów na temat naszego zespołu, ponieważ jest to moja pierwsza praca jako trenera.
Dziękuję za rozmowę.
A już wkrótce na łamach naszego serwisu kolejne podsumowania rundy jesiennej w wykonaniu Radomiaka!