Tak niewiele zabrakło

We wczorajszym meczu ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki piłkarzom Radomiaka zabrakło dwóch minut, aby z trudnego terenu wywieźć choćby jeden punkt. Punkt o tyle cenny, bowiem zieloni przegrywali już z gospodarzami 2:0, ale wola walki do końca sprawiła, że nasi zawodnicy zdołali doprowadzić do wyrównania. Cóż z tego skoro po końcowym gwizdku sędziego z boiska schodzili pokonani. Mimo tego należą im się słowa pochwały za ambicję do końca.

- Ciężko pogodzić się z porażką, gdy ze stanu 0:2 doprowadza się do wyrównania. Wtedy jeszcze byliśmy w grze. Praktycznie byliśmy w niej do 89 minuty. To co się później działo, będzie mi się chyba śniło po nocach przez długi czas - nie mógł pogodzić się z wydarzeniami na boisku trener Radomiaka Jacek Kacprzak.

Spotkanie o "być albo nie być" w walce o drugą ligę od początku nie układało się po myśli piłkarzy z Radomia. Nie dość, że podopieczni Jacka Kacprzaka nie stwarzali zbyt wielu groźnych okazji do zdobycia gola, po kąśliwym dośrodkowaniu z rzutu wolnego Waldemara Stachowiaka w 12 minucie, Mikołaj Skórnicki wpakował głową futbolówkę do własnej bramki.

Zieloni mieli okazję na wyrównanie w 28 minucie, kiedy po dośrodkowaniu w pole karne Świtu przez Macieja Terleckiego bramkarza gospodarzy o mały włos nie pokonał jego kolega z drużyny Jarosław Łowicki. Uczynił to chwilę później Przemysław Michalski po rzucie rożnym wykonywanym przez zielonych. Sędzia jednak dopatrzył się faulu radomskiego defensora na bramkarzu Świtu. Co nie udało się zielonym, udało się gospodarzom. Nieudaną pułapkę ofsajdową bezlitośnie wykorzystał Piotr Bajera po raz drugi pokonując Roberta Stawiarskiego.

Strata drugiej bramki na podopiecznych Jacka Kacprzaka podziałała jak płachta na byka. Nie mając nic do stracenia zaczęli forsować bramkę Bieńka co przyniosło efekt jeszcze przed przerwą. Dośrodkowanie w pole karne gospodarzy Arkadiusza Oziewicza strzałem głową na gola zamienił Mikołaj Skórnicki.

Nie mając nic do stracenia, trenerzy zielonych zdecydowali się znacznie wzmocnić atak swojego zespołu. Michał Kowalczyk i Grzegorz Wawreńczuk nie potrafili jednak znaleźć sposobu na Bieńka... aż do 81 minuty. Znakomitą kontrę zielonych skutecznie zakończył wówczas ten pierwszy sprawiając, że Radomiak wrócił do gry... Chwilę później Kowalczyk mógł zostać bohaterem Radomiaka, bowiem wychodził na czystą pozycję, jednak tuż przed oddaniem strzału ubiegł go obrońca gospodarzy.

Z zabójczą, jak się później okazało, kontrą wyszli zawodnicy z Nowego Dworu. Skutecznie zakończył ją Szymon Lewicki definitywnie zamykając radomianom drogę do drugiej ligi. Radomiaka dobił w ostatnich sekundach konfrontacji Stachowiak.

Kiedy Radomiak jeszcze remisował 2:2 w polu karnym na murawę powalony został Grzegorz Wawreńczuk, ale zarówno arbiter główny, który był z dala od całej sytuacji jak i boczny nie dopatrzyli się przewinienia.

Świt NDM: Bieniek - Musuła, Gumowski, Cios, Stachowiak, Brzozowski (65' Gurzęda), Reginis, Konopka, Łowicki, Bajera (83' Lewicki), Zjawiński

Radomiak Radom: Stawiarski - Wachowicz, Michalski, Pacan, Skórnicki, Barzyński, Oziewicz (60' Walkiewicz), Terlecki, Trzaskalski (68' Wawreńczuk), Dukalski (83' Kowalski), Lesisz (46' Kowalczyk)

żółte kartki: Zjawiński - Wachowicz

sędziował: Michał Mularczyk (Łódź)

widzów: ok. 500