O komentarz do spotkania Mazura Karczew z Radomiakiem poprosiliśmy tuż po jego zakończeniu szkoleniowców obu ekip. Trener gospodarzy Artur Kolator był zdania że z przebiegu meczu jego drużyna mogła dziś zarówno wygrać, zremisować jak i przegrać. Zaś szkoleniowiec Radomiaka Dariusz Dźwigała żałował, że jego podopieczni nie rozstrzygnęli spotkania jeszcze przed przerwą, przez co w końcówce mieliśmy horror z happy endem.
Artur Kolator (trener Mazura): - Można było dziś wygrać, zremisować albo przegrać. Tak można w skrócie podsumować przebieg meczu. Zarówno Mazur jak i Radomiak miał swoje sytuacje bramkowe, ale dobrze między słupkami spisywali się golkiperzy. Tak myślałem, że kto pierwszy zdobędzie bramkę ten wygra i tak właśnie było. Tyle, że tego jedynego gola strzelił Radomiak. My mieliśmy rzut karny, podszedł wyznaczony do egzekwowania jedenastki młody zawodnik i niestety przestrzelił. Trudno, taki jest sport. Grając dziś z głównym pretendentem do awansu uważam, że nie byliśmy zespołem gorszym, choć tabela na tę chwilę pokazuje co innego.
Dariusz Dźwigała (trener Radomiaka): - Był to horror z happy endem, ale sami go sobie zgotowaliśmy. Już do przerwy mogliśmy sobie ułożyć ten mecz, strzelając dwie, trzy bramki, bo były ku temu okazje. Tak się nie stało, zrobiła się nerwówka, gospodarze mieli rzut karny i przy odrobinie nieszczęścia mogliśmy dziś przegrać, bo nie wiadomo jakby się mecz dalej potoczył. Cieszymy się z kolejnego zwycięstwa, z tego, że nasza gra w ofensywie wygląda co raz lepiej, ale musimy jeszcze pracować na wykańczaniem sytuacji, których dziś w przeciągu całego meczu stworzyliśmy sobie bardzo dużo. Musimy być jeszcze bardziej zdyscyplinowani w defensywie, ponieważ Mazur stworzył dziś sobie kilka sytuacji bramkowych. Zwłaszcza jedną w drugiej połowie, ale Piotrek Banasiak bardzo ładnie ją wybronił i uważam, że była to interwencja meczu.