Trzaskalski: było całkiem przyzwoicie

Kiedy w przerwie ostatniego meczu Radomiaka z Orłem Kolno trener zielonych Jerzy Engel jr zawołał do siebie Marcina Trzaskalskiego, wydawało się, że przekaże mu wskazówki, jak pomocnik ma efektywnie spędzić kolejne 45 minut rehabilitacji po zabiegu. Wszak zaledwie dwa dni wcześniej po raz pierwszy od momentu operacji uczestniczył w treningu z piłkami. Tymczasem szkoleniowiec posłał zawodnika do boju...

Powrót Marcina Trzaskalskiego do gry był jednym z najbardziej zaskakujących wydarzeń minionego weekendu przy Struga. Wszak dokładnie dwa miesiące temu pomocnik szykował się do poważnego zabiegu w Niemczech, od którego uzależniał dalszą swoją karierę. - Już truchtam, ale o grze na razie nie myślę - informował dwa tygodnie temu. W ubiegły czwartek po raz pierwszy wybiegł z kolegami z drużyny na trening i próbował zagrywek, z których słynął przed kontuzją. Nie wychodziły mu one jednak w zbyt zadowalający sposób. W sobotę tymczasem rozegrał "połówkę" spotkania... I trzeba przyznać, że zaprezentował się tak, jak gdyby przerwy z futbolem w ogóle nie doświadczył. - Na boisku czułem się bardzo dobrze i mam nadzieję, że będę miał jeszcze okazję wystąpić w tej rundzie. Mam jednak kilka mankamentów, których nabyłem w czasie rozbratu z piłką. Ale postaram się szybko je wyeliminować i walczyć o miejsce w podstawowym składzie - powiedział nam pomocnik.
Co prawda do kolejnego pojedynku z Warmią Grajewo pozostał niemal tydzień (zieloni zagrają w niedzielę o godz. 13) klubowi masażyści mają jednak pełne ręce roboty. Starają się postawić na nogi Michała Lewandowskiego i Łukasza Szarego (w meczu z Orłem naciągnął mięsień przywodziciela), których obecność na pewno znacznie ułatwiłaby trenerowi zestawienie składu na mecz z sąsiadem ligowym, który ostatnio rozbił w Ząbkach Dolcan 4:1.