"Byli piłkarze Radomiaka na trybunach", "Nie strzelał, a strzelili", "Gdyby nie Barański...", "Leeeooo, Leeeooo, Leeeooo", "Ojikutu jak Smolarek". O tym wszystkim, a także innych ciekawych aspektach wokół meczu Radomiak - Piaseczno możecie przeczytać w naszym telegraficznym podsumowaniu spotkania 23. kolejki III ligi, który został rozegrany w minioną niedzielę na stadionie przy ulicy Struga 63 w Radomiu.
Byli piłkarze Radomiaka na trybunach
Grzegorz Gromadzki, Dariusz Rolak, Maciej Woźniak, Paweł Boryczka, a nawet reprezentujący obecnie barwy Broni Maksym Kobylarczyk oglądali poczynania swoich niedawnych kolegów z drużyny w starciu z Klubem Piłkarskim Piaseczno. Można by żartobliwie rzec, ciągnie wilka do lasu.
Nie strzelał, a strzelili
W 20. minucie spotkania Kamil Matulka po indywidualnej akcji stanął oko w oko z Łukaszem Skowronem, ale o dziwo nie zdecydował się na strzał obok czy nad naszym golkiperem w kierunku bramki, ale podał futbolówkę wzdłuż niej. Na jego szczęście tor lotu piłki niefortunnie przeciął Mateusz Radecki i ta wpadła do siatki.
Gdyby nie Barański...
Z bardzo dobrej strony zaprezentował się w niedzielę urodzony w 1994 roku bramkarz Piaseczna Jan Barański, który kilkakrotnie uchronił swój zespół przed utratą bramki. Gdyby nie interwencje tego młodego gracza, po stronie Radomiaka widniałoby co najmniej pięć, a nie trzy trafienia.
Leeeooo, Leeeooo, Leeeooo
Schodzącego z boiska w końcówce spotkania Brazylijczyka Leandro żegnały nie tylko brawa od kibiców Radomiaka, ale również słynne za kadencji Leo Beenhakkera okrzyki "Leeeoooo". Nie może to dziwić, bowiem "Leo" ustrzelił hat-tricka i dał zielonym zwycięstwo.
Ojikutu jak Smolarek
W stylu ŚP Włodzimierza Smolarka przetrzymywał piłkę w narożniku pola karnego w ostatnich sekundach meczu Kabir Ojikutu. Nigeryjczyk pomimo prób dwóch piłkarzy z Piaseczna nie dał odebrać sobie futbolówki.
Wreszcie byli jacyś goście
Po raz pierwszy w tym sezonie (nie licząc derbów z Bronią) w sektorze dla kibiców gości pojawili się kibice drużyny przyjezdnej. Co prawda sympatyków z Piaseczna było tylko trzech, ale lepsze to niż nic. Już nie możemy się doczekać meczów na II-ligowym froncie z wypełnioną kibicami gości klatką.
Zdzisław Radulski...
... i wszystko jasne. Żywa legenda Radomiaka nie może narzekać nie tylko na ogromną sympatię męskiej części publiczności ze Struga, ale również damskiej. Jedna z kibicek zielonych tuż po meczu tak uściskała Pana Zdzisia, że młodsze pokolenie mogło tylko z podziwem patrzeć na "Hrabiego z Kurlandii".