Oto co do powiedzenia mieli trenerzy obu zespołów oraz bohater meczu Aleksandr Osipowicz i kapitan Radomiaka Zbigniew Wachowicz.
Mieczysław Broniszewski: Mecz ułożyły szybko strzelone dwie bramki. Już pucharowa konfrontacja z Górnikiem w Zabrzu zwiastowała zwyżkę naszej formy. I tak się stało w meczu ze Śląskiem. Cieszę się, że Aleksandr Osipowicz dobrze przyjął się w drużynie, zmiennicy kompletnie wypełnili swoje zadania, a nasza obrona popełniła tylko jeden błąd.
Aleksandr Osipowicz: Bardzo się cieszę, że wygraliśmy i że strzaliłem trzy bramki. Wiedziałem, że narazie nic mi nie wychodzi, ale zaufał mi trener i naprawdę cieszę się, że tak się stało.
Maciej Terlecki: Z pełnym szacunkiem podchodziliśmy do Śląska Wrocław, ponieważ zdobyli już 20 punktów. Jest to drużyna, która już rok temu grała bardzo poukładaną piłkę, widziałem to w sparingach. Rywale byli faworytem w tym meczu, ale w zespole Radomiaka już przestał być kryzys. Wygraliśmy ciężkie spotkanie w Zabrzu, ostatnio z Lechią w Gdańsku i jechaliśmy do Wrocławia po trzy punkty. Jeśli uwierzymy w to i zaczniemy wygrywać to zawodników mamy takich, którzy mogą spokojnie powalczyć o 1 ligę.
Ryszard Tarasiewicz: Jestem bardzo wkurzony. Spodziewałem się, że kiedyś przyjdzie dzień, w którym poniesiemy porażkę na własnym stadionie, jednak nie myślałem, że nastąpi to w konfrontacji z Radomiakiem. Przed meczem podkreślałem, że remis wziąłbym w ciemno. Jednak dziś nie byliśmy w stanie go wywalczyć. Każda porażka boli, to jednak tę przyjmujemy z pokorą.
Zbigniew Wachowicz: Zagraliśmy wydaje mi się jeden z najlepszych meczy w tej rundzie. Praktycznie nie było słabych punktów w zespole. Walczyliśmy jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Osipowicz popisał się wspaniałą skutecznością. To co miał to strzelił, a trzeci gol do prawdziwy majstersztyk - coś pięknego. Po czerwonej kartce Krzysia Sadzawickiego trochę Śląsk na nas nacisnął, ale bez większych konsekwencji. Po pierwszej połowie, kiedy dostali "trójeczkę", jeszcze było kilka okazji z których mogły paść gole. Jednym słowem Śląsk dziś nic wielkiego nie pokazał.
Andrzej Ignasiak: Nie mam za wiele do powiedzenia, bo o czym tu mówić. Przy pierwszej bramce nie zrozumieliśmy się z Tomkiem. Później szybko druga bramka i zaczęliśmy grać bardzo niepewnie. To ustawiło mecz. Staraliśmy się, atakowaliśmy, były sytuacje, ale nic nie chciało wpaść. Niestety, Twierdza Wrocław padła. Wszystko przez te zabójcze kontry.
Krzysztof Sadzawicki: Śląsk popełnił dwa fatalne błędy i to nam na pewno pomogło. Popełnili takie błędy, jakie nam się zdarzały we wcześniejszych meczach. Wiedzieliśmy, że czeka nas tutaj bardzo trudny mecz, ale ten udany początek bardzo nam pomógł. Mogliśmy później grać spokojniej. To nam dało pewności. Jak się prowadzi 2:0, to można już spokojniej kontrolować grę i czekać, co zrobi rywal. W końcówce koledzy musieli się nieźle napocić, grając w 10, aby dowieźć wynik, ale się udało.