Jerzy Engel jr. (trener Radomiaka): Jesteśmy rozczarowani, bo w dzisiejszym meczu myślę, że zasłużyliśmy na zwycięstwo. W I połowie mieliśmy kilka fantastycznych sytuacji, jedną nieuznaną bramkę, ale strzeliliśmy gola i to co było naszym celem zostało zrealizowane. W II połowie naszym celem było to, żeby bramki nie stracić, a wyprowadzać kontrataki, strzelić na 2:0 i w ten sposób zakończyć mecz. Realizowaliśmy to, ponieważ trzy razy wyprowadziliśmy sytuacje sam na sam i takie okazje powinno się wykorzystywać. W 95 mimo, że sędzia doliczył 3 minuty niewykorzystane sytuacje się zemściły. Co się bardzo rzadko zdarza, dwóch zawodników się poślizgnęło i wyszedł sam na sam piłkarz Mazowsza. Kuriozalna bramka. Wszyscy w szatni byliśmy w szoku i do tej pory jesteśmy, bo praktycznie byliśmy pewni swego. Nie mamy pretensji do sędziego, że za dużo czasu doliczył, bo po prostu trzeba było wybić tą piłkę, a wcześniej powinniśmy strzelić dwie bramki i zakończyć mecz dużym zwycięstwem. Uciekły nam 2 punkty i na pewno będziemy bardzo zmotywowani, żeby odrobić je jak najszybciej na wyjeździe.
Marcin Sasal (trener Mazowsza): Przyjechaliśmy do Radomia po punkt i ten cel został zrealizowany, choć w przerwie musieliśmy zmienić taktykę jaką sobie obraliśmy na przeciwnika. Podjęliśmy walkę bez dwóch podstawowych zawodników pauzujących za kartki, ale myślę, że zespół pokazał charakter. Mieliśmy oczywiście dużo szczęścia, bo Radomiak w II połowie mógł prowadzić 2:0 czy nawet 3:0, ale była i poprzeczka z naszej strony. W I połowie przez 20 minut było widać dużą przewagę gospodarzy, którzy stwarzali zagrożenie szczególnie poprzez stałe fragmenty gry. Dwa razy wybijaliśmy piłkę z linii bramkowej, a raz trafiła w poprzeczkę. Graliśmy do końca i dopisało nam szczęście, którego brakowało w poprzedniej rundzie ubiegłego sezonu. Bardzo cieszy mnie ten punkt zdobyty na tak trudnym terenie.