Michał Podlewski: Jakie odczucia towarzyszą kapitanowi drużyny, która wyeliminowała czternastokrotnego mistrza Polski?
Zbigniew Wachowicz: Chyba jak wszyscy w drużynie, czuję się bardzo szczęśliwy, że udało nam się wygrać dwumecz z wielkim Górnikiem Zabrze. Kibicom na pewno podobała się pierwsza połowa, w której przypieczętowaliśmy nasz awans. Zresztą w drugiej, chociaż staraliśmy się utrzymać korzystny wynik, nie zapomnieliśmy o konstruowaniu akcji ofensywnych. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że rozegraliśmy dziś bardzo dobry mecz.
Dobrą grą zaskoczyliście jednak nie tylko kibiców, ale chyba samych siebie?
- Rozegranie takiego meczu było możliwe dlatego, że ekipa z Zabrza grała otwarty futbol. Do tej pory trafialiśmy na drużyny, które ustawiały się w sześciu lub siedmiu w tyle i nastawione były tylko na wybijanie piłki jak najdalej od własnej bramki. Górnik jednak zagrał inaczej, co pozwoliło nam na zaprezentowanie większości swoich walorów. Wypada się tylko cieszyć, w końcu jedziemy do Poznania.
Dodatkowym powodem do dumy z pewnością będzie fakt, że formacja, w której odgrywał Pan pierwsze skrzypce, w konfrontacji z zabrzanami zachowała czyste konto...
- Oczywiście że tak, jednak z ręką na sercu muszę przyznać, że nie udało się nam uniknąć wszystkich błędów. Z tyłu jednak na posterunku był znakomicie dysponowany Tomasz Borkowski.
Tą wygraną udowodniliście również, że nawet Radomiak, jeżeli chce, to naprawdę potrafi.
- Podkreślę jeszcze raz, że dzięki otwartej grze przeciwnika mogliśmy zaprezentować pełnię swoich możliwości. Wydaje mi się jednak, że teraz może być tylko lepiej. Z tego powodu żałuję, że z racji nadmiaru żółtych kartek nie będę mógł wystąpić w niedzielnym spotkaniu ligowym przeciwko Piastowi Gliwice.