Wygrana zielonych 2:0 odniesiona nad Ursusem Warszawa w dzień po ślubie Cezarego Czpaka została przez piłkarzy RKS-u zadedykowana nie komu innemu jak właśnie młodej parze. - Zwycięstwo i moje bramki dedykujemy nieobecnemu Czarkowi Czpakowi i jego małżonce - mówił tuż po zakończonym spotkaniu strzelec obu goli Arkadiusz Oziewicz, który dzięki trafieniom z Ursusem wyszedł na prowadzenie w klasyfikacji strzelców radomskiego klubu z dorobkiem 8. bramek. Zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo, tym bardziej, że podopieczni Zbigniewa Wachowicza przez znaczną część drugiej połowy musieli grać w osłabieniu.
W podstawowym składzie Radomiaka w miejsce nieobecnego Czpaka szkoleniowiec desygnował młodego, bo zaledwie 17-letniego Damiana Stencelewicza, natomiast za Barzyńskiego po raz kolejny na skrzydle wystąpił Maciej Lesisz, który pełnił rolę kapitana zespołu. Wszak był on najstarszym zawodnikiem na boisku w barwach RKS-u.
Mecz mógł rozpocząć się fantastycznie dla radomian. W 4. minucie dośrodkowanie Janika w pole karne i Maciej Lesisz strzela minimalnie obok bramki. Z biegiem czasu przewagę, przynajmniej tą optyczną zyskiwali przyjezdni, jednak ich ataki kończyły się na 16. metrze od bramki Banasiaka. Wreszcie w 22. minucie w pole karne wpadł Piotr Wlazło, który został złapany za nogi przez bramkarza Ursusa i sędzia wskazał na 11. metr. Do piłki podszedł Arek Oziewicz i strzelając w swój prawy róg nie dał najmniejszych szans golkiperowi gości. Po utracie bramki piłkarze Ursusa jeszcze śmielej ruszyli do ataku, ale radomianie zadali kolejny cios w najodpowiedniejszym momencie, a więc tuż przed przerwą. W 42. minucie w polu karnym powalczył Stencelewicz, który wyłożył piłkę Oziewiczowi a ten zdobył swoją drugą bramkę w meczu. Do przerwy 2:0 dla zielonych.
Po zmianie stron radomianie nie mieli zamiaru się bronić i co jakiś czas groźnie atakowali bramkę Kłuska. Godny odnotowania jest strzał przewrotką Macieja Lesisza z 67. minuty, po którym piłka minimalnie przeleciała nad poprzeczką. Od tej sytuacji na boisku w ciągu 5. minut działo się bardzo wiele ciekawego. Najpierw na boisku pojawił się 17-letni Michał Kucharczyk dla którego był to debiut w seniorskiej piłce. Zmienił on swojego rówieśnika i kolegę z juniorów Damiana Stencelewicza. Następnie drugą żółtą w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Paweł Tarnowski, który odepchnął zawodnika gości. A na koniec piłka po strzale napastnika Ursusa trafiła w poprzeczkę bramki Banasiaka i całe szczęścia odbiła się przed, a nie jak reklamowali piłkarze z Warszawy za linią bramkową. Do ostatniego gwizdka sędziego Radomiak grał mądrze, skutecznie rozbijając już w zalążku próby ataków przyjezdnych i spotkanie zakończyło się wygraną zielonych 2:0.
Piłkarze wraz z kibicami po raz kolejny mogli odśpiewać symboliczne "Mamy lidera w Radomiu mamy lidera".
Radomiak: Banasiak - Majewski, Sikorski, Mortka, Boryczka, Oziewicz (55' Skorupski), Wlazło, Tarnowski, Lesisz, Janik (90' Blank), Stencelewicz (68' Kucharczyk)
Ursus: Kłusek - Wojtak (64' Sielski), Włódarczyk (76' Pomarański), Prusznowski, Trzciński, Ćwik, Giedronowicz, Jankowski, Rawa, Jankiewicz (64' Szoka), Bogdański (70' Łukawski)
żółte kartki: Sikorski, Tranowski - Kłusek, Trzciński, Giedronowicz
czerwona kartka: Tarnowski (za drugą żółtą)
sędziuje: Arkadiusz Pazdyka (Siedlce)
widzów: 2000